Co nowego w muzeum?

Tajemnicze Tatry, część 20. Dolina Miętusia – Czerwone Wierchy na wyciągniecie  ręki…

Tajemnicze Tatry, część 20. Dolina Miętusia – Czerwone Wierchy na wyciągniecie ręki…

Po Dolinie Małej Łąki odwiedzamy w poszukiwaniu tatrzańskich tajemnic i ciekawych historii jej sąsiadkę– Dolinę Miętusią. Jej nazwa pochodzi od górali Miętusów z Cichego. Znakomitym miejscem na spacer jest tutaj Przysłop Miętusi, gdzie jest wygodna ławka ze stołem, gdzie możemy odpocząć i pooglądać wspaniałe otoczenie tej doliny. Ale po kolei. schronisko na Hali MIętusiej latem

Spacer do Miętusiej proponuję zacząć z Kir (927 m) i podejść ścieżką pod reglami do wylotu Stanikowego Żlebu i nim iść w górę. To rzadko uczęszczana trasa, a ładna widokowo. W 25 minut wejdziemy na Wyżnie Stanikowe Siodło. Tutaj na chwilę się zatrzymajmy, bo widać stąd całe Czerwone Wierchy i Giewont, a potem w około 10 minut zejdziemy przyjemną ścieżką na Przysłop Miętusi.narciarz retro na śnieżnej połącie

To doskonałe miejsce na odpoczynek. Jest tu duży drewniany stół i ławki. Przed nami, na zachód, rozpościera się ładna panorama górska, którą zmrożona w listopadzie trawa i błękit nieba, zamykają jak w ramie obrazu Stanisława Witkiewicza ojca. Widać ciekawy, inny niż wszystkie szczyt tatrzański – Kominiarski Wierch (1829 m), zwany przez górali Kominy Tylkowe, od góralskiej rodziny Tylków. U jego stóp, czyli podnóża, widać jak na dłoni ładną polanę, z trzema szałasami. To Hala Stoły, znakomity punkt na kolejny, jesienny górski spacer. Widać też dobrze, na pierwszym planie, dość ostrą Eljaszową Turnię (1296 m), z wykrotami świerków po potężnym halnym. Tak naprawdę są dwie Eljaszowe Turnie, bo jest jeszcze Niżnia. Turnia opada na stronę Polany Ogon na Miętusiej ścianą o przewyższeniu około 100 metrów oraz dwoma niewybitnymi grzbietami. Jej nazwa pochodzi od Walerego Eljasza Radzikowskiego – jednej z najbardziej zasłużonych postaci dla turystyki tatrzańskiej, działacza Towarzystwa Tatrzańskiego, malarza, fotografa i autora świetnych przewodników tatrzańskich (pierwsze wydanie, 1870). Na Eljaszową Turnię nie prowadzi żaden szlak turystyczny. Dominuje ona jednak w widoku z Przysłopu Miętusiego w taki sposób, że nie można o niej zapominać. Tuż obok niej widzimy kolejny piękny, reglowy szczyt. To Hruby Regiel (1339 m). Także niedostępny szlakiem, ale w okresie międzywojennym chętnie na niego chadzano, bo panorama z jego wierzchołka jest jeszcze bardziej rozległa niż z Przysłopu. Za Przysłopem jest jeszcze reglowy Skoruśniak, oddzielający Miętusią od Małej Łąki.widoczne w oddali w śnieżnej panoramie schronisko na hali Miętusiej

Największą atrakcją są widoki na Czerwone Wierchy. Najlepszym miejscem na te atrakcje nie jest jednak Przysłop Miętusi. Należy z niego zejść ok. 200 metrów w dół. Na skręcie szlaku jest ławeczka. Widok na Czerwone Wierchy z tego miejsca jest wyjątkowej urody. Oprócz szczytów, widać wiszące dolinki Mułową i Litworową, las Wantule. O nim jest nasza kolejna opowieść.portret podwójny - dwie turystki

Jedno z miejsc w Dolinie Miętusiej jest tematem legendy Jana Krzeptowskiego Sabały (1809-1894). Sabała jest jedną z tych postaci zakopiańskich, z którymi nasze muzeum ma szczególny związek poprzez pielęgnowanie pamięci o tym człowieku. Na pomniku Chałubińskiego, leżący u jego stóp Sabała, opowiada o Tatrach, trzymając w rękach złóbcoki. Rzeźba grającego na skrzypcach Sabały, jest umieszczona nad wejściem do willi „Koliba” przy ul. Kościeliskiej 18. W zbiorach Działu Etnograficznego znajduje się wiele cennych pamiątek po legendarnym „Homerze Tatr”. Powstała też książka o Sabale i Muzeum zorganizowało o Nim wystawę. Wróćmy jednak do miejsca o którym opowiadał Sabała. Tym miejscem są legendarne Wantule. To zawalona wielkimi skałami rówień pod północnymi ścianami Czerwonych Wierchów. Według Sabały sprawa miała się tak. Pewnego popołudnia tej części Doliny Miętusiej zawitał góralski dziad. Biedny, głodny i zmarznięty. Prosił baców o poczęstunek i dach nad głową, ale ci odmówili mu gościny i poszczuli go psami. Dziad zszedł w nieco niższą część doliny, gdzie małą kolebę miał młody juhas. Ten przygarnął starca, nakarmił go i pozwolił zostać na noc. Dziad powiedział rankiem chłopcu, że gdy zobaczy trzy chmury nad turniami, to ma brać swoje owce i uciekać z doliny. Potem odszedł lub jak twierdzą niektórzy, zniknął. Następnego dnia była piękna pogoda, lecz gdy juhas dostrzegł nad otaczającymi Miętusią turniami wspomniane przez dziada trzy chmury, szybko zabrał owce i uciekł. W tym momencie zbocza okolicznych turni runęły  w dół z hurkotem i przywaliły ogromnymi głazami szałasy niegościnnych gazdów. Według Sabały ponoć długo jeszcze spod ziemi wydobywały się ich jęki. Legenda legendą, ale obryw w rejonie Miętusiej należał z pewnością do największych obrywów skalnych w Tatrach. Zwaliły się zbocza w rejonie Chudej Turni i Dziurawego, a obryw miał  miejsce podczas ostatniego zlodowacenia Tatr. Waga skał w Wantulach jest oceniana na 45 milionów ton, a najcięższe z want skalnych ważą ponad 2500 ton. Są porośnięte lasem świerkowym, który uległ poważnym zniszczeniom podczas wiatru halnego w roku 1968, a ostatnio podczas potężnego halnego w 2013 roku. Miejsce to nie jest dostępne obecnie żadnym szlakiem turystycznym. W okresie międzywojennym do górnej części Wantuli prowadził szlak niebieski z Przysłopu Miętusiego (ok.1,5 godziny), prowadzący jak pisze Tadeusz Zwoliński „dochodzimy przez las na piękną polanę pod Wantulami (1161) ze zrujnowanym szałasem w górze na prawo – 25 minut (…) zagłębiamy się w dziki, zasłany głazami, ponury las Wantule. Perć juhaska wznosi się bystro ku górze aż pod skalistą ścianę Kobylarza (na lewo) i wyprowadza wzdłuż jej podnóża na trawiastą rówienkę na dnie kotła Wielkiej Świstówki (T. Zwoliński, Przewodnik po Tatrach i Zakopanem, Zakopane 1937, s. 97). Na jednym z głazów w tej części doliny zachowało się niebieskie oznakowanie. My do rezerwatu nie idziemy tylko oglądamy Wantule z ławeczki na polanie Ogon, położonej nieco poniżej Przysłopu Miętusiego. To też miejsce z ciekawą historią, dotyczącą góralki, która w spódnicy jeździła na nartach biegowych…narciarz biegowy na trasie

Tą osobą była słynna polska narciarka, Broncia Staszel Polannkowa. Bronisława Staszel-Polankówna, góralka z krwi i kości, bohaterka niniejszego tekstu, była z pewnością osobą niezwykłą. Po pierwsze znakomitą narciarką, mistrzynią Polski, uczestniczyła w mistrzostwach świata FIS w Zakopanem (1929) i w wielu międzynarodowych zawodach narciarskich. Popularna w Zakopanem Broncia była ośmiokrotną mistrzynią Polski w narciarstwie. Wiosną 1934 r. objechała na swoim rowerze cała ówczesną wschodnią Polskę. Po wojnie prowadziła schronisko na Przysłopie Miętusim, dlatego nazywano ją gaździną z Miętusiej. Była też patriotką i walczyła w powstaniu warszawskim (1944), za co została odznaczona Krzyżem Walecznych.  O schronisku i Bronci z Miętusiej jest ta opowieść.widok na panoramę Tatr

W czasie narciarskich startów Broncia zaczęła już myśleć o pracy w szałasie-schronisku na Przysłopie Miętusim (właściwie schronisko było położone na Polanie Ogon, zaraz przy zakręcie czarnego szlaku prowadzącego na Przysłop Miętusi na południowy-wschód – przyp. W.S), która zajęła jej ponad 20 lat życia. Już przed wybuchem II wojny światowej zaczęła prowadzić to schronisko. Potem wybuchła wojna. Wiedziona dobrym wychowaniem i głębokim patriotyzmem na trzy tygodnie przed wybuchem powstania zawitała do Warszawy. Jako żołnierz Armii Krajowej walczyła w powstaniu warszawskim 1944 r. w batalionie „Kiliński” pod pseudonimem „Bronka”. Za bohaterską postawę w czasie walk w Warszawie została odznaczona Krzyżem Walecznych. Razem z ostatnimi powstańcami opuściła stolicę i jako jeniec wojenny została osadzona o obozie Lamsdorf, gdzie doczekała wyzwolenia przez wojska amerykańskie. 23 października 1945 r. powróciła do Polski i na Krzeptówki. Dalej prowadziła, do końca lat pięćdziesiątych, szałas na Miętusiej, dobrze znany prawdziwym turystom i narciarzom. Zawsze chętnie wypoczywającym, na pięknej, drewnianej werandzie, z zapierającym dech w piersiach widokiem na Czerwone Wierchy. Wtedy poznała swoją przyjaciółkę, Stanisławę Woźniak z Lublina, z którą wspólnie potem dbała o turystów na Miętusiej. Praca tu nie była łatwa – zaopatrzenie trzeba było wynieść na własnych plecach, a zimą codziennie zaczynała dzień od rąbania drzewa na opał. Często towarzyszył pani broni okazały owczarek podhalański – „Drab”. Mimo dość prymitywnych warunków, w szałasie na Miętusiej nigdy nie brakło dla turysty, ani dobrego słowa, ani kubka gorącej herbaty oraz dobrej strawy. Schronisko, które przez tyle lat po gazdowsku prowadziła spłonęło jeszcze przed jej śmiercią (ok. października 1987). I tylko czasami jak idę na Miętusią, to myśląc o Bronci, o „Drabie”, ulubionym owczarku Pani Broni, i starym szałasie, patrzę na to, czego już NIE MA. Myślę, że bez niej i schroniska w Miętusiej jest tak dziwnie pusto. Mało kto już pamięta niewielki szałas i jego gaździnę. Dlatego warto takie miejsca i – zwłaszcza – osoby przypominać, by Pamięć o nich nie poszła w zapomnienie. Góralska przyśpiewka brzmi „Wesoła bywała Miętusia Dolina, kie jom weseliła góralska dziywcyna”. W naszej galerii kilka zdjęć Bronci i dawnego schroniska na Miętusiej.na pierwszym planie kamień w tle panorama Tatr

Dla turysty najważniejsze są okoliczne szlaki. Najbardziej atrakcyjny i wymagający z nich, niebieski, prowadzi stokami Skoruśniaka i przez Kobylarzowy Żleb na Małołączniak (2096 m). W listopadzie dzień jest dość krótki na taki wysokogórski szlak więc polecamy niższe. Przejście do Doliny Małej Łąki szlakiem czarnym i powrót do Zakopanego przez Przełęcz w Grzybowcu. Zejście Małą Łąką na Gronik lub czarnym do Kir. Po drodze podziwiamy widoki, szukając podczas tej coraz zimniejszej jesieni słońca i ciepła. A niedługo przypniemy narty. Miłej wycieczki!

Tekst i fotografie: Wojciech Szatkowski/ Muzeum Tatrzańskiekamienie, droga polna i tatrzańśki lastatrzański las w górze chmurykolorowa panorama Tatr z doliny Miętusiejprzebijająca przez trawę na polanie jasna barwa w tle góryławka na tle polany górskiej i Tatr górski potoczek wśród otoczaków

Wpisz szukane wyrażenie