Co nowego w muzeum?

Tajemnicze Tatry, część 21 Dolina Jarząbcza  – papieska dolina pełna góralskich nazw

Tajemnicze Tatry, część 21 Dolina Jarząbcza – papieska dolina pełna góralskich nazw

Dolina Jarząbcza, której nazwa pochodzi od góralskiej rodziny Jarząbków, którzy byli właścicielami tutejszych hal, należy do górnych odnóg wielkiej Doliny Chochołowskiej. Powoli nadchodzi zima, a jest to wyjątkowej urody miejsce na krótkie spacery na nartach śladowych, ski-turach lub po prostu piechotą. Najładniejsza jest wiosną, w skrzących się śniegach i przy wysokim słońcu. Zapraszamy na jarząbcze spacery.

Dolina Jarząbcza wymaga pewnego wprowadzenia.

Jest nim spacer długą Doliną Chochołowską aż do schroniska PTTK im. Jana Pawła II na Polanie Chochołowskiej. Potrwa on, w zależności od kondycji i warunków, od 2-2,5 godziny z Siwej Polany. W schronisku warto wypróbować miejscowe przysmaki, jak deser chochołowski, czyli szarlotka ze śmietaną i borówkami. Do kawy smakuje wspaniale. Potem skręcamy na szlak idący w głąb doliny. Nad nią dominuje potężny masyw – to Jarząbczy Wierch. Obok niego po lewej Kończysty W., a po prawej Łopata i Czerwony Wierch. Tworzą one coś w rodzaju amfiteatru skalnego.

 

Długość doliny  wynosi 3,4 km i podchodzi ona pod główną grań Tatr. Dolina Jarząbcza pełna jest pasterskich nazw, jakże trafnych. Podmokłe tereny, poniżej Jarząbczego Kopieńca, to Ryśtoki i Mocorki, a także potężny Żleb Mokrzyniec. Nisko położona przełęcz pomiędzy Jarzączym, a Łopatą to Niska Przełęcz. Jest też Pośredni i Skrajny Żleb na Czerwonym Wierchu, strome zbocza Czubika przerywa Przykra Kopa – przykra, bo podejście na nią było przykre, czyli ciężkie, bo strome. I Polany: Jarząbcze Rówienki, Szałasiska, Niżnia i Wyżnia Jarząbcza Polana. Jest i Ropa, pocięta stromymi, wyciętymi w świerkowych lasach żlebami. Białego koloru skałki na stokach Trzydniowiańskiego Wierchu to Gęsi. Jeżeli założymy, że każda tatrzańska dolina ma jakąś specyfikę to dla Jarząbczej kluczem są te właśnie, niezwykle celne, pasterskie nazwy. Ten klucz uzupełnia wycieczka papieża Jana Pawła II do Jarząbczej, o której poniżej.

Bohaterem tej opowieści jest właśnie najwyższy szczyt wokół tej doliny.

Jarząbczy Wierch, Jarząbczy (słow. Hrubý vrch, 2137 m) jest celem pięknej, wiosennej wycieczki. Dlaczego wiosennej? Bo marzec i kwiecień to okres, kiedy dłuższy dzień sprzyja tak długiej, całodniowej wyprawie. Śnieżna pokrywa na stokach Jarząbczego stabilizuje się. Wymagany sprzęt: lawinowe ABC, foki, kask, raki, kijki i czekan. Narciarze wezmą skiturową lekką nartę. Szczyt ma długą grań wschodnią, tam przydadzą się raki. Poniżej wierzchołka, od strony Jarząbczej, ciągnie się pasmo turniczek, zwane Niskimi Turniami.

Jeśli idziemy tu zimą, uważajmy na lawiny.

Zagrożenie lawinowe: uwaga szczególnie w Szerokim Żlebie. Wiadomo, że Jarząbczy Wierch to nie Mount Everest. Jednak ten piękny i wybitny szczyt Tatr Zachodnich może być celem dość trudnej, wysokogórskiej, długiej wyprawy pieszej lub wiosną prawdziwej wyrypy narciarskiej. Wycieczkę rozpoczynamy w schronisku na Polanie Chochołowskiej, które jest idealną bazą wypadową na wyprawy w tej części Tatr.

Od schroniska zejdziemy kilkaset metrów w dół doliny, aż do wylotu Doliny Jarząbczej. Tu idziemy pieszo lub zakładamy foki, skręcamy w prawo i pochodzimy Jarząbczą w stronę Trzydniowiańskiego Szczytu, mijając po drodze Wyżnią Jarząbczą Polanę, z charakterystycznym żelaznym krzyżem (zginął tu, zastrzelony przez żandarmów austriackich, w 1897 r. Józek Stękała-Pytlowiec, według jednej z wersji dezerter, a według drugiej ostatni tatrzański zbójnik)  i Kamień Papieski. Tutaj doszedł papież Jan Paweł II podczas swojej wizyty w Polsce, w dniu 23 czerwca 1983 roku. Papież odwiedził wtedy także schronisko na Polanie Chochołowskiej, gdzie spotkał się z Lechem Wałęsą i szałas bacy Jędrzeja Zięby-Gała, gdzie baca poczęstował go oscypkami i bundzem. Wokół piękna panorama szczytów położonych dookoła Polany Chochołowskiej. Musiała się i ona podobać Janowi Pawłowi II, który był dobrym narciarzem, miał narty z fokami i lubił je używać w Tatrach i różnych górach Polski. Chodził po wszystkich pasmach górskich naszego kraju. Kajakami pływał po górskich i nizinnych rzekach.

Szlak podejściowy wyprowadza nas dalej, w stronę Jarząbczych Rówienek, potem ostro skręca w lewo i prowadzi przez urokliwe Jarząbcze Szałasiska (stały tu kiedyś szałasy pasterskie), gdzie już bardziej stromym terenem wznosimy się długimi zakosami w górę. Potem skręcamy w prawo i mijamy bardzo lawiniasty żleb. Ostatni etap prowadzi stromym stokiem Szerokiego Żlebu na Trzydniowiański Wierch. Jest to teren lawiniasty, więc przy zagrożeniu lawinowym nie polecamy podchodzenia tą drogą, jako mniej bezpieczną niż opisana poniżej trasa przez Kulawiec.

Przy pewnych śniegach należy ostrożnie przekroczyć żleb i poruszać się grzędą po prawej jego stronie (patrząc od dołu). Jeśli śniegi są twarde i zmrożone. Jeżeli jesteśmy na skiturach  należy przypiąć deski do plecaka, a przy firnach lub śniegach wiosennych można wejść na nartach na sam szczyt (z Polany Chochołowskiej zajmie nam to około 2–2,5 godziny, w zależności od warunków). Podejście jest mozolne, strome, długie, raczej z gatunku tych, co „dają w kość”.

Bezpieczniejsza trasa na Trzydniowiański Wierch prowadzi tak zwanym Kulawcem. Od schroniska zjeżdżamy aż do Polany Trzydniówka, gdzie skręcamy w prawo, według oznaczeń czerwonego szlaku. Podchodzimy na butach stromo w górę. Przydadzą się tutaj kijki. Jeżeli jesteśmy na nartach działamy trochę inaczej. Zakładamy foki i najpierw połogim terenem, a następnie coraz bardziej stromą ścieżką leśną wznosimy się zakosami przez tak zwany Krowieniec. Z niego już bardzo stromą przecinką, z początku dość wąską, a potem rozszerzającą się ku górze, dojść zakosami przez Kulawiec aż do granicy lasu. Podejście jest męczące i strome, ale widoki za to piękne. Po godzinie teren robi się łagodniejszy. Idąc w górę przez kilka niedużych wzniesień, łatwo osiągamy wierzchołek Trzydniowiańskiego Wierchu (1758 m, około 2,5 godziny podejścia z Polany Chochołowskiej). Ta droga jest być może bardziej nużąca, ale zimą bezpieczniejsza.

Z Trzydniowiańskiego idziemy pieszo lub na nartach w stronę Czubika (trawersując jego zbocza od strony Jarząbczej), a potem przez niewybitną Przełęcz Dudową i dalej stromym stokiem wchodzimy na szczyt Kończystego Wierchu (2002 m), co zajmie około godziny. Stąd szlak naszej wycieczki skręca w prawo, na zachód. Długa, ponadkilometrowa grań łączy Kończysty Wierch z Jarząbczym. Na nartach można dojść bezpiecznie do Jarząbczej Przełęczy (1954 m) i położonej nieco dalej Kopy Prawdy. Ponieważ wyżej grań się zwęża, przypinamy narty do plecaka i na butach, a nawet w rakach (w zależności od warunków śnieżnych) poruszamy się granią w stronę Jarząbczego. Na tym odcinku, zarówno przy podejściu, jak i przy zjeździe, należy zachować szczególną ostrożność, gdyż stoki opadające do Doliny Jarząbczej i Doliny Raczkowej są bardzo strome. Upadek lub poślizgnięcie mogą być niebezpieczne. Idąc granią, która skręca łukiem w lewo, po około 40 minutach osiągamy szczyt Jarząbczego Wierchu. Odpoczywamy, podziwiając wspaniały widok. Panorama na wszystkie strony świata obejmuje ponad sto szczytów i przełęczy. Jest wyjątkowej urody. Wysokogórska. Pełna powietrza i przestrzeni.

Piesi zaczną powoli schodzić granią na stronę Kończystego. Narciarze szykują się do zjazdu. Przed nimi przyjemniejsza część wycieczki – zjazd.

Przed każdym tego typu zjazdem radzę dokładnie sprawdzić, czy narty są dobrze zapięte, i koniecznie założyć kask. Ze szczytu wracamy drogą podejścia, czyli granią na wschód w stronę Kończystego Wierchu. Górna partia wymaga uwagi: należy bardziej trzymać się stoku od strony Doliny Raczkowej i nie zaglądać na stronę Jarząbczej. Potem, gdy dotrzemy do Kopy Prawdy i Jarząbczej Przełęczy, będzie już łatwiej. Czeka nas stąd krótkie podejście na Kończysty Wierch. Na wierzchołku znowu zakładamy narty i charakterystyczną niecką szusujemy po wybornym  wiosną śniegu na Przełęcz Dudową, na pełnym gazie trawersujemy Czubik po lewej, zachodniej stronie i sprawnie osiągamy Trzydniowiański Wierch. Z niego stromą grzędą, ale nie żlebem, skręcamy w prawo i przez Szałasiska osiągamy Dolinę Jarząbczą. Stąd do schroniska mamy jeszcze 15 minut wybornej jazdy. Zejście pieszo jest jeszcze dłuższe, więc pamiętajcie zimą o zabraniu do plecaka czołówki.

Przy pewnych śniegach, najczęściej późną wiosną, możemy skręcić z Trzydniowiańskiego Wierchu w lewo, w jego stromą, zachodnią ścianę (nachylenie około 35–40°) i zjechać nią wprost do Jarząbczej. Ten odcinek jest trochę trudniejszy, ale niezwykle piękny i długi. Nawet późną wiosną, w początkach maja, zastałem na tym szlaku wymarzony firn, umożliwiający wszelką brawurę narciarską. Opadamy Doliną Jarząbczą aż do jej wylotu i kończymy wycieczkę w schronisku na Polanie Chochołowskiej. Inną opcją będzie zjazd przez Kulawiec na Polanę Trzydniówka. Ten proponuję w marcu lub w początkach kwietnia.

Wycieczka na Jarząbczy Wierch jest niezwykle urozmaicona, zawiera bowiem takie fantazyjne elementy, jak strome podejścia, długi zjazd granią, zjazd żlebem, grzędy i pełen szybkości szus wysokogórskim lasem. Warta jest polecenia jako jedno z najpiękniejszych przejść w Tatrach Zachodnich. A po jej zakończeniu czekają nas w kwietniu na Polanie Chochołowskiej kobierce z krokusów. Ładny widok z Wyżniej Polany Jarząbczej o zachodzie słońca zachwyca grą kolorów. Można też oczywiście zajrzeć do chochołowskiego schroniska na mocno spóźniony obiad lub po prostu zejść w doliny. Magia gór to także miliony gwiazd nad głową podczas powrotu z wyrypy. Mroźny, zimowy wieczór to pora, gdy jest ich na niebie najwięcej.

 

Czegóż chcieć więcej…

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Szatkowski/Muzeum Tatrzańskie

 

Wpisz szukane wyrażenie