Co nowego w muzeum?

Tajemnicze Tatry, część 36 Kopa Kondracka – czyli „mrówecniok”,  narty i lawiny oraz inne opowieści

Tajemnicze Tatry, część 36 Kopa Kondracka – czyli „mrówecniok”, narty i lawiny oraz inne opowieści

Kopa Kondracka (słowacka nazwa tego szczytu to Kondratova kopa, 2005 m n.p.m.), zwana była przez górali „Mrówecniokiem”. Taką informację uzyskałem od jednego z przewodników tatrzańskich. Przypomina bowiem w swoim kształcie wielki kopiec mrówek. Ten szczyt tak wygląda zwłaszcza od strony Doliny Małej Łąki. Jest to rozległy wierzchołek w Tatrach Zachodnich, należący do grupy Czerwonych Wierchów (pierwszy z Czerwonych Wierchów od strony wschodniej, od strony Zakopanego, ostatni idąc od zachodu) i najniższy z nich. Leży w głównym grzbiecie Tatr, pomiędzy Suchym Wierchem Kondrackim (1890 m), oddzielony od niego Przełęczą pod Kopą Kondracką (1863 m), oraz Małołączniakiem (2096 m), od którego oddzielony jest Małołącką Przełęczą (1924 m). Przez szczyty te i przełęcze przebiega granica słowacko-polska i graniczny szlak turystyczny. Oprócz tego Kopa Kondracka tworzy w kierunku północnym długi grzbiet łączący się poprzez Kondracką Przełęcz z Giewontem. Wschodnie stoki tego grzbietu opadają do Doliny Kondratowej, północne i zachodnie do Wyżniej Świstówki i Kotlin (górna część Doliny Małej Łąki). Południowe do Doliny Tomanowej Liptowskiej i Cichej na Słowacji (bardzo lawiniaste stoki).

Pieszą wycieczkę na ten piękny, tatrzański szczyt zaczynamy w Zakopanem, kierujemy się do Kuźnic, a z nich szlakiem na Polanę Kalatówki i Kondratową. Podejście z Kuźnic do schroniska na Kondratowej zajmie nam około godziny. Potem czeka nas drugi etap wycieczki, podejście do Kamienia  i na Przełęcz pod Kopą Kondracką (pod koniec stromo, na wiosnę może być lód, konieczne raki). Stamtąd już łatwym terenem na szczyt. Podejście na szczyt, tak jak na Przełęcz pod Kopą Kondracką, stamtąd w prawo (na zachód) w pobliżu szerokiej grani, po prawej i lewej jej stronie i długimi zakosami na szlaku na sam szczyt. Z wierzchołka rozległe widoki, szczególnie okazale stąd prezentujące się szczyty Tatr Wysokich, ale także Tatr Zachodnich, a zwłaszcza okazałe wygląda stąd ściana wschodnia Małołączniaka. Zejść na Kondratową możemy natomiast przez Przełęcz Kondracką i Piekło, podziwiając przy okazji widoki na pobliski Giewont. Uważajcie, teren lawiniasty.

Stare przewodniki i opisy prezentują to, jak kiedyś ludzie widzieli góry i je uprzystępniali innym.

A jak opisywali Kopę Kondracką i jej okolice?

Poczytajcie.

Stanisław Barabasz pisał we Wspomnieniach narciarza; „Zjazd z był bardzo trudny, a nawet karkołomny, skoro sam autor pisał: „Zaczyna się tedy szalona jazda w zakosy. Śnieg zaczyna padać, mijam towarzysza, który nas opuścił, wywracam wspaniałego kozła, który mi łyżwy poprzekręcał w niemożliwy sposób, iż wstać nie mogłem, dopiero odpiąłem je z trudem i puszczam się dalej. Z powodu padającego śniegu, mroku od chmury nad nami i z braku odznaczenia się terenu śnieżnego, szybkość zjazdu poznawało się mijając jakiś kamień lub skałkę. A był on niezwykły skoro w pół godziny zjechało się na Halę Kondratową, skąd widziałem przez płatki śniegu punkciki moich towarzyszy wysoko w górze”. Zjeżdżano różnie, co widać szczególnie w relacji Barabasza; część narciarzy zjeżdżała na nartach a reszta na plecach, głową w dół a nogami w górę lub w innej „narciarskiej” pozycji. W czasie opisywanej wycieczki narciarze złamali aż trzy łyżwy, ale jak pisał Barabasz „koniec końców znaleźliśmy się wszyscy przy szałasie na Hali”. Można powiedzieć, używając terminologii używanej później przez innego narciarza tatrzańskiego – Józefa Oppenheima iż była to pierwsza z prawdziwego zdarzenia „wyrypa narciarska”. Miał absolutną rację.

Teraz Oppenheim.

Najładniej pisze o tym przejściu nasz ekspert ski-turowy sprzed lat, Józef Oppenheim, któremu po raz kolejny oddajemy w tym tekście głos. Pisze on, że przejście narciarskie Czerwonych Wierchów to: – Jedna z najwspanialszych wysokogórskich dróg narciarskich w okolicach Zakopanego, o przepięknej scenerji krajobrazowej, długim kilku-kilometrowym zjeździe i olśniewającym widoku na Tatry. Wymaga jednak pełnego opanowanie techniki zjazdowej, dość dużej wytrzymałości (trwa bowiem około 8-miu godzin), bezwietrznej lub małowietrznej pogody, oraz możliwych warunków śnieżnych na grani. Podczas mgły – droga więcej niż niebezpieczna. Szlak narciarski przez Czerwone Wierchy prowadzi cały czas granią, szeregiem kopulastych na ogół szczytów, jednakże silnie podciętych skałkami z obu stron, tak że obsunięcie się z grani Czerwonych Wierchów zagraża życiu. Na samej grani za Ciemniakiem wytyka często zwał głazów i trzeba dobrze z dołu wypatrzeć, co się w danym dniu na Czerwonych Wierchach święci, aby nie trafić na oblodzone partje, przetykane wystającymi kamieniami. Przejście Czerwonych Wierchów zmienia się wtedy w mordęgę (J. Oppenheim, Szlaki narciarskie… s. 97).

Mieczysław Świerz w swoim przewodniku po Tatrach Polskich i Zakopanem z 1923 roku zachwalał uroki wycieczki przez Czerwone Wierchy: – „Czerwonemi Wierchami zwie się potężne i rozłożyste gniazdo górskie, rozsiadłe ponad dolinami: Kondratową, Małej Łąki, Miętusią, Kościeliską i Cichą. Składa się ono z czterech kopulastych, trawą porosłych wierchów: Kopy Kondrackiej (2004 m.), Małołączniaka (2101 m.), Krzesanicy (2128 m.) i Ciemniaka (ok. 2099 m.). Najrozleglejszy widok – należący do wspaniałych panoram szczytowych w Tatrach Zachodnich – roztacza się z wierzchołka Krzesanicy, najwyższej spośród Czerwonych Wierchów wyniosłości. …Nazwa Czerwonych Wierchów pochodzi od rdzawego odcienia, jaki pod jesień przybiorą więdnące na ich grzbietach trawy” (s. 144).

Tyle dawni autorzy. Przyznacie Państwo, że przytaczanie tych opisów ma sens. Są unikatowe i każdy z nich wnosi do wiedzy o tych szczytach jakieś nowe elementy.

Niedźwiedzi raj na Kondratowej to kolejna opowieść z tego miejsca. Niedźwiedzie brunatne lubią to miejsce.  Był rok, że TPN słusznie zamknął szlak turystyczny na Przełęcz pod Kopą Kondracką, bo ok. 5 niedźwiedzi pasło się na borówkach Kondrackich. Bywają tu także kozice.

Czas na mini przewodnik narciarski na naszej stronie.

Kwiecień i jego końcówka to także znakomity moment na wycieczkę na Kopę Kondracką na nartach skityrowych.

Piękna to tura, ale po kolei.

Wycieczka ski-turowa na jeden z najbardziej narciarskich szczytów w całych Tatrach. Może być pierwszym etapem dłuższej wycieczki przez grań Czerwonych Wierchów lub celem samym w sobie. Możliwości zjazdu i kombinowania wycieczek jest tu bardzo wiele. Początek zjazdu: Kopa Kondracka (2005 m). Nachylenie stoku: maksymalnie 35-40º. Przewyższenie: 672 m do schroniska na Kondratowej, z Kuźnic ok. 1000 m. Długość zjazdu: ok. 2 km (na Kondratową), długość trasy wycieczki: z Kondratowej: ok. 4 km. Zagrożenie lawinowe: uwaga zwłaszcza w Długim Żlebie i jego pobliżu. Czas podejścia: 1:50–2:20 z Kondratowej. Czas zjazdu: 0:40. Najlepsze warunki: marzec – kwiecień. Wycieczka średnio trudna, całodniowa. Dane pochodzą z mojego przewodnika skiturowego Wydawnictwa Góry Books.

Pierwsze odnotowane wejście na szczyt: Franciszek Herbich w 1832 r., pierwsze wejście zimowe Karol Potkański (prawdopodobnie w 1894 r.), pierwsze wejście zimowe na nartach w 1905 r. Stanisław Barabasz z towarzyszami. Barabasz był niezwykłym człowiekiem, wielu pasji i umiejętności, fotografował góry, jeździł po nich na nartach i był jednym z pierwszych, którzy tę umiejętność rozpowszechnili pod Tatrami. Pełnił także funkcję dyrektora Szkoły Przemysłu Drzewnego w Zakopanem. W Muzeum Tatrzańskim mamy sporo tekstów Barabasza i pamiątek po nim. Cześć z nich pokazaliśmy na wystawie „Magia nart” w Galerii Sztuki w Okszy.

Z Kopy Kondrackiej mamy szereg możliwości zjazdów o różnych stopniach trudności. Możemy zjechać granią na Przełęcz pod Kopą Kondracką (1863 m) i dalej w dół Długim Żlebem do Kamienia i dalej aż do schroniska na Hali Kondratowej. Druga możliwość to zjazd granią do Przełęczy Kondrackiej (1725 m) i stamtąd do Doliny Małej Łąki Głazistym Żlebem (uwaga, teren lawiniasty). Tę drogę narciarską polecamy do zrobienia dopiero na wiosnę. Z początków zimy stoki Mnichowego Upłazu, którymi prowadzi szlak tego zjazdu są często wywiane i na znacznych odcinkach pozbawione wystarczającej pokrywy śnieżnej (najlepsze warunki: marzec – kwiecień). Kolejna opcja to zjazd granią do Przełęczy Kondrackiej (1725 m) i stamtąd do schroniska na Hali Kondratowej. Tu uważnie, bo teren lawiniasty. Za to zjazd – piękny i długi. I ostatnia propozycja. Zjazd z wierzchołka Kopy Kondrackiej na Małołącką Przełęcz (1924 m). Dalej kontynuujemy wycieczkę na fokach w stronę Małołączniaka i pozostałych szczytów masywu Czerwonych Wierchów. Ze zjazdem przez Twardy Upłaz i Gładkie Upłaziańskie na Kiry.

To już całodzienna wyrypa.

Pieszo lub na nartach osiągamy szczyt Kopy Kondrackiej. Kolejna, kolejna piękna tatrzańska góra zdobyta. Podziwiamy panoramę i schodzimy w doliny, zabierając ze sobą wspomnienia pięknych chwil, spędzonych na szczycie. A może ktoś z Państwa zdecyduje się wybrać na ten szczyt jeszcze raz? Może kiedyś razem pójdziemy na ten szczyt…serdecznie zapraszam!

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Szatkowski/ Muzeum Tatrzańskie, Maciek Bielawski

Zdjęcia archiwalne: Józef Oppenheim, zbiory Muzeum Tatrzańskiego

Wpisz szukane wyrażenie