Tajemnicze Tatry, część 17. Dolina Za Bramką historia starej altany – Jasiowe Turniczki -Sabała…
W Tatrach niekoniecznie się trzeba dużo nachodzić, by dotrzeć w ładne miejsce. Dowodem na istnienie takiej górskiej perełki w świecie Tatr jest chociażby urokliwa Dolinka za Bramką. Nie tylko ona jednak. Podobne atrakcje i moc innych oferują inne reglowe dolinki: Ku Dziurze, Strążyska i Białego. Mamy wspaniałą wyżową pogodę i Muzeum Tatrzańskie oczywiście zachęca Państwa do dłuższych i krótszych spacerów. Jeden z nich poprowadzi nas do Dolinki za Bramką.
Posiada ona wiele atrakcji. Ze ścieżki pod reglami odbijamy na szlak zielony wiodący do jej wnętrza. Pierwsze wrażenie? Nastrojowa cisza, wapienne i dolomitowe bramki i skałki w otoczeniu – to pierwsze uroki tego niezwykłego miejsca, nieco niesłusznie zapomnianego przez współczesnych turystów. W dole szumi potok. Tu nawet w lipcu i w sierpniu, kiedy na innych szlakach jest bardzo tłoczno, nie spotkamy licznych turystów, a przecież nieraz poszukujemy ciszy i spokoju w Tatrach. Tu ją znajdziemy. A jak było kiedyś? Przed 120-130 laty, Dolinka za Bramką była jednym z „obowiązkowych” punktów na mapie tras wycieczek tatrzańskich ówczesnych tatrzańskich turystów. Na fotografii Stanisława Bizańskiego z 1889 r. widoczna jest górna „bramka” skalna. Ponad nią na zdjęciu widzimy grupę turystów, a w tle lesisty masyw Łysanek, na który w końcu XIX wieku poprowadzono szlak turystyczny, czyli tzw. „Perć ponad Skałki”. Jest też zdjęcie, pokazujące altankę na tle Wyżnich Jasiowych Turni. Łysankami zachwycał się też słynny Mieczysław Karłowicz.
Kilka słów o jej położeniu. To jedna z najmniejszych reglowych dolinek tatrzańskich, o długości zaledwie 1,9 km. Przewodniki fachowe podają, że ma 100 ha powierzchni. Jest to dolinka reglowa, wcięta w północne stoki Łysanek, a położona w pobliżu Krzeptówek. Jest to bardzo rzadko odwiedzane miejsce przez tatrzańskich turystów, chociaż urokliwe, bo jak pisał Tadeusz Zwoliński w swoim przewodniku z roku 1937: – “dolina niewielka, lecz nader urocza, godna zwiedzenia”. Zwoliński dobrze wiedział co jest dobre i warte zwiedzenia a co nie, więc warto mu zaufać i wybrać się w te strony. Dolinka jest położona nieopodal Krzeptówek, których główną atrakcją turystyczną jest chałupa Jana Krzeptowskiego „Sabały” oraz sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej. Zacznijmy od pierwszego z tych miejsc. Naprzeciwko północnego wylotu Doliny Za Bramką, na wysokości ok. 912 m.n.p.m znajduje się ta piękna, drewniana chałupa znanego tatrzańskiego „barda” i gawędziarza, „Sablika”, „ostatniego Mohikanina góralszczyzny”, „polowaca” i ponoć zbójnika – Jana Krzeptowskiego Sabały. Warto ją zwiedzić przy okazji zwiedzania dolinki. Obok chałupy ładna kapliczka z figurą Matki Boskiej Będąc w tej części gór warto z pewnością odwiedzić Sanktuarium na Krzeptówkach. Sprzed wejścia do kościoła rozpościera się naprawdę piękny widok na Giewont. Spod chałupy Sabały dochodzimy do regli a stamtąd w lewo do wylotu dolinki. Dnem doliny prowadzi znakowany, zielony szlak turystyczny, po przejściu kilkudziesięciu zaledwie metrów ścieżki mijamy pierwszą „bramkę”, między dwoma turniami wapiennymi (ponoć dawno temu, aby umożliwić tutaj wygodne przejście turystom, wysadzono te skały w powietrze), a po prawej stronie widoczne są fantastyczne skały o kilkudziesięciometrowej wysokości, przybierające różne formy i kształty, a w tle natomiast widać masyw dolomitowych Jasiowych Turni. Antoni Wrzosek w 1933 roku pisał o nich w sposób następujący: “… gdzie indziej zaś zwięzłość skały nie zależy zupełnie od przebiegu warstw i tam tworzą się fantastyczne formy skalne w kształcie grzybów, kolumn, kogutków itp.” Góralscy przewodnicy tatrzańscy i taternicy nadali wybitniejszym z tych skałek różne nazwy, np. Dziadula, Kohutek, Matka Boska, czy Zakonnik. Czasami widać na tych skałach wspinaczy. Obok ścieżki szemrze niewielki potok szeroki na pół metra. Wszystko jest takie małe i delikatne. Wokół ścieżki wznoszą się piękne buki (kolory – jesienią!, wtedy zdecydowanie najpiękniej) i grupa dużych głazów wapiennych, tworzących drugą „bramkę” skalną. Wyżej szlak prowadzi przez drewniany mostek, nieopodal potoku, na którym tworzy się mały, ale ciekawy wodospadzik i wyżej przez kolejny mostek do trzeciej, ostatniej w tej dolinie bramki skalnej. W XIX wieku mieściła się tutaj drewniana altana turystyczna, wzniesiona przez Towarzystwo Tatrzańskie, która okazała się jednak obiektem nietrwałym. Mogła pomieścić kilka osób. Dotrwała do ok. 1916 r. kiedy zniszczyły ją wielkie śniegi. Została więc rozebrana, obecnie w tym miejscu jest ławeczka. Miejsce śliczne – pod nogami szumi potok, a wokół przeciekawe w kształtach dolomitowe turniczki. Wyżej szlak się kończy przy zbiegu kilku małych potoczków.
Powyżej idziemy w prawo i tam szlak zielony się kończy przy kopcu kamieni. Górna część dolinki rozdziela się na dwie części: Dolinkę spod Jatek i Dolinkę spod Łysanek. Kiedyś szedł tam piękny szlak turystyczny wprost przez las na Łysanki. Tam już jednak wejść nie wolno. Wracamy tą samą drogą. Cała wycieczka zajmie 1 – 1,5 godziny. Jeżeli chodzi o atrakcje przyrodnicze tego miejsca, to z rzadkich w Polsce roślin występują tutaj m.in. storzan bezlistny (ostatnio nie potwierdzono jego występowania, na opisanym stanowisku prawdopodobnie wyginął) i jarząb nieszpułkowy. Nie tylko one jednak. ładny jest tu las reglowy i ciekawie prezentują się świerki, rosnące bezpośrednio na głazach, a jest ich kilka w górnej części dolinki… Teraz w listopadzie dolinka oferuje wspaniałe kolory liści. Zimą wiedzie doliną ładny spacer na nartach biegowych, śladowych lub turowych. Przy ostatniej, trzeciej bramce chwila odpoczynku – niby po czym – więc powiedzmy, chwila na mały relaks:) Pod urokliwymi skałkami. Tu stała altana TT. Dolinka za Bramką, to perełka w świecie Tatr, gdzie szum potoku przeplata się z historią, Sabałą i wycieczkami bez programu z XIX wieku, gdzie każdy krok prowadzi ku Tatrom – ku wolności. Spacer to niedługi, a pouczający. Dolinka za Bramką jest zwolniona z opłat TPN. Informacje dotyczące historii tego miejsca, o altanie znajdziemy w starych, świetnych przewodnikach tatrzańskich autorstwa Walerego Eljasza Radzikowskiego, we współczesnych przewodnikach Józefa Nyki i “Encyklopedii schronisk tatrzańskich” Janusza Konieczniaka. Zapraszam więc w swoim i Muzeum Tatrzańskiego imieniu na popołudniowy spacer do tej urokliwej dolinki – naprawdę warto!
Tekst i zdjęcia: Wojciech Szatkowski/Muzeum Tatrzańskie