Tajemnicze Tatry część 20, Tajemnice Starej Roboty
W poszukiwaniu kolejnych, tatrzańskich tajemnic Muzeum Tatrzańskie kieruje się na zachód. Dzisiaj proponujemy Państwu spacer do Doliny Starorobociańskiej, zwanej także Starą Robotą. Nasza propozycja to piesza, łatwa wycieczka w głąb tej mało uczęszczanej doliny, a w pełni zimy polecamy te tereny na narty back-country luba na narty skiturowe. Zapraszamy do lektury.
Stara Robota to, do Polany Starorobociańskiej, łatwa wycieczka, którą możemy polecić każdemu. Nawet klasycznemu, tatrzańskiemu „żółtodziobowi”. Bardziej zaawansowani turyści pójdą na Starorobociański Wierch i trasę dookoła, z zejściem do Jarząbczej. Dolina Starorobociańska jest świetnym terenem na całej swojej długości, pod względem spokoju i widoków. Wymaga jednak zimą od turysty i narciarza pewnej znajomości lawin i oceny warunków lawinowych, gdyż wszystkie otaczające ją stoki, a zwłaszcza długie żleby spadające do Starej Roboty z Ornaku, oraz z Czubika i Trzydniowiańskiego Wierchu, są bardzo lawiniaste. Latem dolina jest słoneczna, zielona i wspaniała. Jesienią kolorowa. Najpierw parę słów o miejscu, które zaczynamy zwiedzać.
Dolina Starorobociańska, nazywana jest też czasami Doliną Starej Roboty. Jest największą boczną doliną Doliny Chochołowskiej, od której odgałęzia się około trzysta metrów powyżej Wyżniej Chochołowskiej Bramy, na wysokości ok. 1040 m. Swoim głównym ciągiem podchodzi pod Starorobociański Wierch i Siwy Zwornik od strony wschodniej, a od zachodu pod Kończysty Wierch i Czubik. Jej długość wynosi ok. 4,5 km. Kończy się wielkim kotłem, pod Siwymi Turniami, wiszącą dolinką o fantazyjnej nazwie Cielęce Tańce i Wielkimi Jamami, położonymi u podnóża potężnej, północnej ściany Starorobociańskiego. Żeby tam dotrzeć musimy się cofnąć nieco wstecz. Wycieczkę zaczynamy w Zakopanem i do Doliny Chochołowskiej docieramy autem do parkingu przy Siwej Polanie. Dalej pójdziemy pieszo, przechodzimy Siwą Polanę i w 45 minut docieramy do Polany Huciska. Idziemy dalej i po kwadransie skręcamy w lewo, za znakami czarnego szlaku turystycznego. Mijamy szybko szlak prowadzący na Przełęcz Iwaniacką i wchodzimy na urokliwą polanę śródleśną, z której doskonale widać potężny Starorobociański W., z jego północną ścianą, opadający stromo do Starej Roboty. Ścieżka idzie wyżej wśród wykrotów i wyłomów starego lasu, z dwoma stromszymi podejściami i wyprowadza nas na Polanę Starorobociańską. Po drodze mijamy, schodzące do doliny po naszej prawej ręce, potężne żleby. Mokry Żleb, który opada z okolic lesistego Kulawca na stronę północno-wschodnią, jego biegiem płynie latem zanikający, mały potok a żleb uchodzi o Doliny Starorobociańskiej powyżej Polany Dudówka. Kolejne żleby to Wydarty Żleb i Dwojakowy Żleb. Dwojakowy ma dwa ramiona (stąd nazwa), podchodzi swoim biegiem aż pod wierzchołek Trzydniowiańskiego Wierchu, a Wydartym schodzą zimą potężne lawiny śnieżne. Podobnie Dwojakowym. Planując zimą lub wiosną wycieczkę do Starej Roboty pamiętajcie, że to teren z możliwością zejścia dużych lawin deskowych, a wiosną gruntowych. Kolejny żleb to Szyja, uchodzący z Przełączki nad Szyją, stromym stokiem, do górnych partii Starorobocińskiej. Zaczyna się na grzbiecie pomiędzy Trzydniowiańskim, a Czubikiem. Po lewej ręce mamy Żleb na Pyszną i Żleb na Przełęcz, schodzące ze zboczy Ornaku. Wchodzimy na Starorobociańską Rówień – dużą polanę, która kiedyś wchodziła w skład Hali Stara Robota.
Nazwę dolina zawdzięcza poważnym pracom górniczym, które miały tu miejsce. Pierwsi w tej dolinie byli górnicy, szukający rud srebra i miedzi, a potem także rud żelaza. Prace górnicze w tym miejscu są odnotowane w źródłach historycznych już w pierwszych latach XVI wieku, kiedy to za króla Zygmunta Starego założono pierwsze sztolnie w zboczach Ornaku, na wysokości około 1540 m, a konkretnie w żlebie Banistym. Fotografię tej sztolni, mocno już niszczonej, wykonał Stefan Zwoliński. Prowadziła do niej droga, zwana Hawiarską Drogą. Źródła podają informację, że sztolnie pracowały już w latach 1521-1526 i 1536-1537. Od tychże kopalń i prac górniczych dolinę nazwano Stara Robota. O wytapianiu rudy na miejscu, w dolinie, nie ma żadnych wzmianek, więc całkiem możliwe, że ta ruda była stąd wywożona w inne miejsce. Poszukiwania rud były intensywnie prowadzone ponownie w XVIII wieku, zwłaszcza w latach 1765-1767. Miedzi szukano w dolinie, a srebra na stokach Starorobociańskiego W. Po I rozbiorze Polski (1772), dokładnie w 1781 r. kopalnie srebra i miedzi w tej dolinie próbowali odnowić Austriacy, ale ich wydobycie było całkowicie nieopłacalne i zaniechano dalszego wydobycia (źródło: Marian Kunicki, Tadeusz Szczerba, Polskie Tatry Zachodnie. Monografia-przewodnik, Gliwice 1996, s.82 -83). Są tu jednak dalsze wątki tej historii, bo do wydobycia rud powrócono jeszcze raz, w latach 1810 i 1811. Wtedy to zlokalizowano sztolnie wysoko, na północnej ścianie Starorobocińskiego Wierchu, powyżej Krzywego Żlebu, na wysokości ponad 2000 m.n.p.m, w miejscu zwanym Łopata, niemal tuż pod wyniosłym szczytem. Pole wydobywcze nazwano Alexander i Jadwiga, a eksploatację złóż prowadzili górnicy w imieniu barona Hieronima Borowskiego. Górniczych śladów było znacznie więcej. Stępki (15) i płuczki do oczyszczania rudy znajdowały się na Starorobociańskiej Polanie i w rejonie Polany Dudówka. Dzisiaj po tych górniczych pracach w Starorobociańskiej Dolinie pozostało już bardzo niewiele śladów, ale będąc w tym miejscu warto mieć świadomość, że podążamy ścieżkami dawnych poszukiwaczy rud srebra i miedzi oraz górników.
Pod względem turystycznym i narciarskim dolina ta znana jest od dawna. Szlaki turystyczne i narciarskie w tej tatrzańskiej dolinie i w jej okolicach opisywali: Mariusz Zaruski, Tadeusz Zwoliński, Mieczysław Świerz i Józef Oppenheim. W znacznej części korzystałem z ich opisów oraz z własnych doświadczeń z dziesiątek wycieczek letnich i ski-turowych w tym rejonie. Uwaga: okoliczne żleby – bardzo kapryśne i lawiniaste. Zawsze takie były. O tych „kaprysach” pisał już T. Zwoliński w swoim przewodniku narciarskim „Zima w Tatrach”: „Rozległe polany w górze doliny stanowią doskonałe tereny narciarskie, jednak wszystkie stoki okoliczne i żleby są lawiniaste, nie należy się więc zapuszczać na nie przy niepewnym stanie śniegu” (T. Zwoliński, Zima w Tatrach, Warszawa 1953, s. 93).
To wszystko prawda.
Na wiosnę jednak nawet najgłębsze śniegi tatrzańskie osiadają. Robi się cieplej i przyjemniej. Przy dobrej pogodzie i ośnieżeniu wycieczka do Starej Roboty jest przepiękną wyprawą. Stanowczo ją polecamy. Zaczynamy od wejścia do doliny. Kiedyś stało tu niezagospodarowane, nieduże schronisko ZON TT. Pisał o nim „Opcio” i Ruda Wanda Gentil-Tippenhauer w ładnym skądinąd tekście „Pamięci zmarłych schronisk”, publikowanym w „Wierchach” 1948. Schronisko narciarzy działało niedługo. Nie miało stałego dozoru i z czasem górale rozkradali drzewo i dobytek schroniska, aż w końcu obiekt ten przestał istnieć. Poniżej, po lewej stronie potoku znajduje się leśniczówka Tatrzańskiego Parku Narodowego (dawne schronisko Blaszyńskich). Najpierw idziemy w kierunku na Polanę Iwanówka. Z tym, że nieco przed polaną skręcamy w prawo na niewielką Polanę Starorobociańską. Po kilkuset metrach podejścia wchodzimy na tę polankę, skąd rozpościera się bardzo ładny widok na Starorobociański Wierch i jego prawie 600-metrową, imponującą ścianę północną. Wiosną krokusy. Stąd lasem, nie stromo podchodzimy cały czas na nartach, a za Polaną Dudówka czekają nas dwa stromsze, ale stosunkowo krótkie odcinki podejścia. Mijamy pierwsze lawiniaste żleby Ornaku: Banisty, Pośredni i Graniczniak. Tutaj musimy zachować szczególną ostrożność. Widać siłę lawin, schodzących tymi żlebami, po leżących u ich wylotu dziesiątkach połamanych drzew. Po około godzinie podejścia osiągamy Starorobociańską Rówień. Kiedyś stało tu kilka ładnych szałasów i prywatne schronisko. Schronisko to znajdowało się w okolicy Starorobociańskiej Równi, na wysokości ok. 1350 m, a prowadził je Stanisław Karpiel, zwany Kulawym. Zostało uruchomione w 1938 r. i służyło turystom, głównie zakopiańskim narciarzom. Posiadało kuchnię z jadalnią w jednej izbie i 10 miejsc noclegowych. W czasie II wojny światowej stacjonowały w nim oddziały: AK „Białego”, a po wojnie jeden z oddziałów Józefa Kurasia „Ognia” (jedna z kompanii). Podobno w czasie walk wojsk KBW z „ogniowcami”, schronisko spłonęło w grudniu 1946 r. Stało tutaj też kilka ładnych szałasów pasterskich. Dzisiaj – nie pozostał już, niestety, ani jeden. Pamiętam, że stał na polanie duży, zamknięty szałas. Natomiast na Równi za Wodą (ukośna ścieżka jest do dzisiaj widoczna) stał fajny szałas pasterski, który spłonął w latach 80. Obok niego był jeszcze drugi, maleńki, drewniany szałasik na bydło. Obydwa zniknęły.
Polana jest też znakomitym miejscem widokowym. Warto się tutaj zatrzymać na dłuższy odpoczynek. Przekąsić, napić się gorącej herbaty, co nieco – żeby – jak mawiał Opcio – broń Boże głodnym na nartach nie chodzić. Na wiosnę obowiązkowe opalanie. Widać stąd pięknie Starorobociański, Czubik i Kończysty W. Amfiteatr gór robi wrażenie. Duże wrażenie wywołują także bardzo strome żleby Wielkiej i Małej Szczerby, opadające z Dudowych Turni. Ich bezpośrednim sąsiadem jest Żleb Szyja, spadający ostro do Starej Roboty z Trzydniowiańskiego. Możemy wycieczkę zakończyć tutaj, lub też podejść nieco wyżej, na górne piętra Starej Roboty. Ten wariant jest zdecydowanie bardziej atrakcyjny. Dochodzimy wtedy powyżej polany. Można też przy pewnych warunkach śnieżnych podejść na Siwą Przełęcz (wycieczka trudniejsza). Będąc w tym miejscu, warto zwrócić uwagę na rozciągający się powyżej, wspaniały kocioł Cielęcych Tańców – kiedyś znakomity teren i raj narciarski – obecnie wejście tam na nartach, w myśl przepisów TPN, jest niedozwolone. Kocioł Cielęcych Tańców opada do Starej Roboty ok. 200 metrowym progiem. Po prawej jego stronie widoczne są Dudowe Turnie, które niedawno oberwały się do doliny. Byłem na grani Ornaku tego dnia i widziałem ten obryw, który wypełnił całą dolinę ciemnym pyłem na ponad godzinę.
Po odpoczynku rozpoczynamy zejście lub zjazd na nartach dość stromym i wąskim holwegiem, którym prowadzi szlak turystyczny. Przeważnie dobry śnieg w lesie, uwaga na pieszych turystów. Dojeżdżamy nim do wylotu Starej Roboty. Przy nośnych śniegach jest to naprawdę ładny zjazd. Przypinamy wtedy foki i na nartach dochodzimy do schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej. Cała wycieczka zajmie ok. 4 godzin. Łatwa wyprawa. Spacer ten polecamy szczególnie wiosną, w marcu i kwietniu, kiedy słońce jest wysoko. W pełni zimy Dolina Starej Roboty długo pozostaje w cieniu i nie jest wtedy tak atrakcyjna, jak wiosną. Zwiedzanie Doliny Starorobociańskiej można śmiało połączyć z wycieczką narciarską do np. Doliny Jarząbczej lub Doliny Wyżniej Chochołowskiej. Daje to nam piękną pieszą wycieczkę lub ski-turę do dwóch lub trzech wyjątkowej urody tatrzańskich dolin. Jest to możliwe w ciągu jednego, długiego wiosennego dnia. Zachęcamy Państwa do starorobociańskich spacerów. O każdej porze roku. A w naszej galerii zimowe i wiosenne zdjęcia z okolic Doliny Starorobociańskiej – miłego oglądania.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Szatkowski/Muzeum Tatrzańskie