Noc Muzeów w Muzeum Tatrzańskim
Tegoroczna Noc Muzeów, zorganizowana po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią, cieszyła się niezwykłą popularnością. Moc atrakcji przygotowana w filiach Muzeum Tatrzańskiego przyciągnęła dawno niewidziane tłumy. Nad wszystkim czuwał księżyc w kwiatowej pełni.
Tajemnice budynków, obok których często przechodzimy obojętnie, odkrywała przed uczestnikami spaceru architektonicznego Natalia Skiepko. Wśród podążających za nią, spragnionych zakopiańskich ciekawostek, były również wnuczki Kopkowiczów – architektów, którzy stanowili o wyglądzie miasta w okresie międzywojennym.
W willi Oksza ustawiono… stoliki do gry w brydża. Zgromadzili się przy nich ci, którzy pasjonują się kartami od lat i ci, którzy dopiero stawiali swoje pierwsze kroki w tej grze. Nad wszystkim czuwał duch Kornela Makuszyńskiego. W międzynarodowej polsko-ukraińskiej partyjce zagrała również propagatorka szkoły brydża naszych wschodnich sąsiadów.
Historia rodzinna opowiedziana przez Karola Szostaka była pretekstem do poznania historii zakopiańskiej Szkoły Przemysłu Drzewnego. Artysta przyniósł katalogi ze swoimi pracami. Miłośnicy jego twórczości ustawili się w kolejce po autografy.
Na warsztaty edukacyjne do ogrodów przy willi Koliba przyszli najmłodsi. Ich zaaferowane miny i umazane farbą ręce to najlepsza rekomendacja tego przedsięwzięcia. W swoich pracach pilnie stosowali się do uwag edukatorek, które objaśniały styl zakopiański. Ich rodzice w tym czasie poznawali jego tajniki na wykładzie i specjalnym oprowadzaniu po wystawie stałej przez Zbigniewa Moździerza.
Prawdziwą gratką było odkrywanie tajników pracy Bogumiły Dańko. Konserwatorka pochylała się z igłą nad drobnymi skórzanymi wzorami i objaśniała żmudną pracę rekonstrukcji stroju góralskiego.
Aleksandra Trybuła natomiast dzieliła się tajemnicami konserwacji prac z nieoczywistych materiałów, z jakich tworzył swoje prace Władysław Hasior. Płonące drzwi i „Skala Dziwności”, wystawa studentów Akademii Sztuki w Szczecinie i Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, mogły obudzić każdego kto trafił do jego galerii na ulicy Jagiellońskiej. Wielu zostało na dłużej by poznawać proces twórczy młodych artystów i tajemnice kolekcji Mistrza.
Pachnąca rozkwitającym kwieciem majowa noc oczarowała tych, którzy zjawili się w Dworze w Łopusznej. Grzegorz Kamoń wyglądał jak romantyczny bohater. Z uniesioną dłonią wiódł zwiedzających na salony jedynego szlacheckiego dworu na Podhalu. Projekcja filmu Halka/Haiti była finałem Nocy Muzeów w Łopusznej.
Za to w Czarnej Górze śpiew góralski rozchodził się po zabytkowych pomieszczeniach Zagrody Korkoszów dając podkład muzyczny pod wystawiany tam teatr cieni.
Jednak największym wydarzeniem tej nocy była możliwość zwiedzenia gmachu głównego Muzeum przy Krupówkach. Na długo przed wyznaczoną godziną na schodach stuletniego budynku gromadził się tłum. Wiele z przybyłych osób ledwo co ochłonęła ze Snu Narciarza – „prześnionego” wraz z Wojciechem Szatkowskim w willi Koziańskich. Chętnych podzielono na dwie tury. O szczegółach remontu konserwatorskiego opowiadała Ewa Romaniak, a o historii budynku Zbigniew Moździerz.
Oklaskami nagrodzono autorów artykułów zamieszczonych w najnowszym XV tomie Rocznika Podhalańskiego. Spotkanie wokół ponad 100-letniej działalności tego naukowego wydawnictwa zakończyło, sporo po północy, Noc Muzeów w Muzeum Tatrzańskim.