Co nowego w muzeum?

Kurierzy tatrzańscy placówki ZWZ-AK „Zagroda” na odcinku tatrzańskim 1939–1945

Kurierzy tatrzańscy placówki ZWZ-AK „Zagroda” na odcinku tatrzańskim 1939–1945

Działalność kurierska na trasie Zakopane – Budapeszt – Zakopane trwała przez ponad pięć okupacyjnych lat. Stała się ważnym elementem łączącym okupowany kraj i rodzące się na naszych ziemiach Polskie Państwo Podziemne z rządem działającym na emigracji. Łączność tą prowadziło ok. 30 kurierów tatrzańskich, którzy przez Tatry i ich okolice chodzili do Budapesztu. O nich jest ta opowieść.

Atak niemiecki na Polskę 1 września i sowiecki w dniu 17 września 1939 roku postawiły państwo polskie i ludność w bardzo trudnej sytuacji. Kampania wrześniowa zakończyła się z początkiem października, a część władz i wojska wycofała się na Węgry, gdzie zaczęły się tworzyć pierwsze polskie placówki. Przedstawiciele władz polskich w Budapeszcie zaczęli już wtedy myśleć o stworzeniu sprawnego systemu łączności z krajem. Służyć temu mieli kurierzy, którzy przemierzali polskie góry, nie tylko Tatry, przenosząc meldunki, przeprowadzając oficerów i żołnierzy, przenosząc także broń, na trasie Zakopane – Budapeszt. System łączności z krajem stworzono na początku 1940 roku, choć pierwsze niezorganizowane przejścia kurierskie miały miejsce wcześniej.

Ważnym elementem wspierającym działalność kurierską była postawa Węgrów. Administracji terenowej, policji, władz lokalnych i zwykłych obywateli. Węgrzy w sytuacji wojny pozostali wierni dawnej przyjaźni polsko-węgierskiej. 17 września 1939 r. granica z Węgrami została otwarta, co umożliwiło ocalenie tysięcy ludzi, żołnierzy i cywilów, którzy przez góry i Przełęcz Tatarską dotarli na Węgry. Polacy na tym terenie mogli liczyć na życzliwe stanowisko i pomoc zarówno ze strony społeczeństwa, jak i władz. Polacy, przebywający na terenie Węgier, zostali umieszczeni w specjalnie przygotowanych obozach. Wojskowych oddzielono od cywilów i umieszczono w koszarach w okolicach Miszkolca, a uchodźcy cywilni mogli się osiedlać na terenie całych Węgier. Łącznością z krajem na trasie Budapeszt – Warszawa – Budapeszt miały się zając polskie placówki konspiracyjno-kurierskie. Dość szybko zorganizowano bazy wywiadowczo-przerzutowe: Ekspozyturę „W” (Węgry) podległą II Oddziałowi Wywiadu Polskiego oraz Wojskową Bazę Wywiadowczo-Łącznikową, o kryptonimach „Romek”, „Liszt”, „Pestka” i Wywiadowczo-Polityczną Bazę Łącznikową, działającą pod kryptonimem „W” Węgry.

Ekspozytura „W” – stanowiła bazę łącznikową. Zbierała także dane o armii niemieckiej na terenie okupowanej Europy, przekazując je najpierw do Paryża, a następnie do Londynu, gdzie przebywał emigracyjny rząd polski. Kolejne formy działalności ekspozytury to: organizowanie ruchu oporu i dywersji w kraju, łączność z krajem za pomocą kurierów, przerzucanie przez granice żołnierzy i oficerów oraz tworzenie dróg przerzutowych do Polski. Ekspozytura „W” działała do momentu wkroczenia Armii Radzieckiej na Węgry, a podlegała dowództwu ZWZ a następnie dowództwu AK. Kierownikiem bazy „W” był płk. Jan Mazurkiewicz, a następnie Franciszek Mazurkiewicz.

Baza Wywiadowczo-Łącznikowa, o kryptonimach „Romek”, „Liszt”, „Pestka” – rozpoczęła działalność w grudniu 1939 roku. Podlegała Komendzie Głównej SZP, następnie ZWZ, a ostatecznie Komendzie Głównej AK (od lata 1943 r.). Główne jej zadania to: utrzymywanie łączności z krajem, przerzuty poczty, ludzi, pośredniczenie z przenoszeniu pieniędzy, na zakup broni i materiałów wybuchowych (bardzo krótko), mikrofilmy (ukrywane w cygarniczkach, papierośnicach, puderniczkach, książkach, ołówkach itd.). Baza prowadziła szkolenia kurierskie, które trwały około dwóch tygodni. Uczono zasad konspiracji i tak posługiwano się zawsze hasłami składającymi się z trzech części.

Szefem bazy był Wacław Felczak (1916-1993) – jedna z najważniejszych postaci w zakresie organizowania przerzutów kurierskich na trasie Zakopane – Budapeszt. Felczak od wiosny 1940 r. organizował przerzuty kurierskie z Budapesztu do kraju, sam pokonał tę trasę kilkadziesiąt razy. Stworzył system łączności sztafetowej i przerzutu poczty do Londynu (raz w miesiącu). Przechodził do kraju przez rejon Piwnicznej a także przez Orawę. Po zakończeniu wojny nie zerwał z konspiracją. Prowadził nadal działalność kurierską na rzecz rządu na emigracji. Schwytany przez komunistyczne służby bezpieczeństwa otrzymał karę dożywotniego więzienia. Został jednak zwolniony po 8 latach (1956), był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ponieważ przez dużą część życia był blisko związany z Tatrami i Zakopanem został pochowany na cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Odcinek łączący Budapeszt z Zakopanem przez Tatry, który obsługiwali kurierzy od Felczaka uzyskał kryptonim „Teresa”.

Trzecią placówką kurierską była założona w połowie czerwca 1940 roku Baza wywiadowczo-łącznikowa „W” (Węgry). Podlegała ona bezpośrednio ekspozyturze rządu emigracyjnego w Budapeszcie. Zajmowała się przerzutem ludzi, informacji z i do kraju. Jej kurierzy wypracowali dwie trasy: pierwsza służyła przerzutowi ludzi, a druga wyłącznie dla poczty. Zimą 1941 r. wprowadzono system sztafetowy, w którym każdy z pięciu odcinków tej trasy obsługiwała jedna osoba. Jej kurierami byli: Jan Łoziński ps. „Orzeł”, Kazimierz Świerczek, Antoni Jabłoński, Ladislav Stofko (Słowak), a od lipca 1940 roku słynny kurier Józef Krzeptowski. Kierownikiem bazy był Edmund Fietowicz-Fietz (1904-1944), ps. „Fietowicz”, „Fijałkowski”, „Kordian” i „Kozłowski”. Zajmował się on organizacją tras kurierskich i łącznością Rządu Emigracyjnego z krajem, pomocom polskim uchodźcom oraz dobrymi kontaktami z Węgrami życzliwymi Polakom (chodzi głównie o przedstawicieli rządu, administracji w terenie oraz o wojskowych). Zginął rozstrzelany w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen.

Kurierzy – portrety bohaterów. Do pracy kurierskiej wybrano najlepszych z najlepszych.

Najważniejsi w tej służbie byli jednak ludzie.

Zostali oni starannie wybrani do służby. Przeszkoleni, ruszyli w teren.

Kurierem tatrzańskim nie mógł być każdy.

Gdy w grudniu 1939 r. do Budapesztu dotarła grupa zakopiańczyków, którzy chcieli się włączyć do chodzenia na kurierskim szlaku Zakopane – Budapeszt – Zakopane, wybrano na kurierów tatrzańskich zaledwie czterech z nich. Każdy przyszły kurier musiał przejść szkolenie w Budapeszcie (trwało ono około dwóch tygodni) z zasad konspiracji, musiał nauczyć się trasy, którą zamierzał chodzić przez Słowację i Tatry (topografia, możliwości noclegów), przejść szkolenie strzeleckie i złożyć przysięgę. Warto dodać, że przyszli kandydaci na kurierów tatrzańskich byli sprawdzani pod każdym względem. Prowadzono z nimi długie rozmowy, musieli dysponować nienaganną kondycją, zdrowiem, umiejętnie radzić sobie ze stresem i umieć wtopić się w otoczenie, co w przypadku wielodniowych przejść, gdy byli narażeni na dekonspirację było niezwykle ważne. Ważny był także spryt. Wojciech Adamiecki pisząc o kurierskich przejściach Józefa Krzeptowskiego nazwał go Wilkiem, bo cicho, prawie niezauważenie – zupełnie jak wilk – potrafił się prześlizgnąć przez dwie granice pomiędzy słowackimi i niemieckimi patrolami. Coś w tym określeniu było. Kurier musiał charakteryzować się także inteligencją, szybkim refleksem, umiejętnościami organizacyjnymi i operacyjnymi. To pozwalało mu bezpiecznie przejść na niebezpiecznym szlaku. Niektórzy z kurierów byli zbyt charakterystyczni, tak było choćby ze Stanisławem Marusarzem, który był znanym, przedwojennym sportowcem i dwa razy „wpadł” przez to na terenie Słowacji. Kurier musiał posiadać też ważną umiejętność wtopienia się w tłum i bycia w nim niezauważonym. Andrzej Frączysty-Kuśtyjon, prawie dwumetrowej wysokości góral z Chochołowa, po kliku przejściach ostatecznie trafił do Armii Polskiej właśnie dlatego, że zbytnio odznaczał się swoim wzrostem w tłumie ludzkim. Stanisław Frączysty, czy Józef Krzeptowski, byli niewysocy, mieli po ok. 170 cm wzrostu i było im o wiele łatwiej pozostać niezauważonymi i uniknąć dekonspiracji.

Musieli świetnie znać teren Tatr, Słowację i granicę słowacko-węgierską. Znać rozkład pociągów, poznać schroniska, „meliny” i miejsca kontaktowe. Cenną umiejętnością była znajomość języka słowackiego i podstaw węgierskiego, posiadanie węgierskich i słowackich przyjaciół. Polscy kurierzy mieli wielu przyjaciół na Słowacji, należeli do nich Kertesz prowadzący schronisko górskie w Trzech Studniczkach w Tatrach Wysokich, Josef Antal, który prowadził nocleharnię w miejscowości Poloma i przyjmował u siebie kurierów, czy kierowca samochodu „Tatr” Lach, który woził między innymi Stanisława Frączystego i innych kurierów tatrzańskich. Takich pomocnych dla Polaków obywateli słowackich było oczywiście więcej.

Od właściwego planowania przejścia i bezpiecznego, oczywiście nielegalnego przekraczania granicy zależał sukces kurierskiego przejścia. Przechodzący przez granice musieli nauczyć poruszania się w trudnym terenie nocą. Kurier musiał się także charakteryzować umiejętnością pracy z ludźmi w stanie ciągłego zagrożenia. Na kurierów wybierano ludzi, którzy byli gorącymi patriotami, chcieli z narażeniem życia pracować dla Ojczyzny i gotowi byli za nią oddać swoje młode życie. Na szczęście nigdy takich ludzi w szeregach kurierskich nie brakowało. Po złożeniu przysięgi w Budapeszcie kurierzy ruszali na trudny szlak. Musieli sobie zdawać sprawę jeszcze z jednej kwestii. W razie aresztowania na Słowacji, bądź wpadki już w okupowanym kraju, mogli stracić życie. Musieli się liczyć z wielodniowymi przesłuchaniami, torturami i biciem. Wszyscy oni wiedzieli o tym. Byli to jednak ludzie o wysokim morale, patrioci, wychowani na przedwojennej tradycji, a także twardzi podhalańscy górale, nawykli do trudów i niebezpieczeństw. Ratownicy TOPR i przewodnicy tatrzańscy, którzy znali w Tatrach przysłowiowy każdy kamień, każdy zakręt ścieżki i każdy strumień. Wreszcie wśród kurierów tatrzańskich wielu było przedwojennych sportowców, olimpijczyków, mistrzów Polski i mistrzów nart. Umiejętność poruszania się po Tatrach na nartach była także niezwykle cenną w pracy kurierskiej. Tacy kurierzy jak Stanisław i Jan Marusarzowie, ich siostra Helena, Jan i Stanisław Kulowie, czy Bronisław Czech, nazywani byli „tatrzańskimi diabłami”, bo na nartach potrafili zrobić wszystko: szusować pełnym gazem lasem, skoczyć ze śnieżnego nawisu w przepaść, czy zręcznie zjeżdżać pomiędzy świerkami. Dlatego byli dla Niemców bardzo trudnym do pokonania przeciwnikiem. W momencie wybuchu wojny wszyscy oni byli młodymi, w pełni sił sportowcami. Stanisław Marusarz miał w momencie wybuchu wojny, czyli w 1939 roku 26 lat, Helena 21 lat, Jan Marusarz 27 lat, a Kulowie byli jeszcze młodsi. Stanisław Frączysty miał 22 lata. Józef Krzeptowski miał 35 lat i był jednym z najstarszych w grupie kurierów, ale też cechowało go niezwykłe doświadczenie górskie, wynikłe z długoletniej pracy przewodnickiej i ratowniczej. Józef Krzeptowski opowiadał Wojciechowi Adamieckiemu w „Tańcu z nożami” o tym, że najtrudniejsze były dla niego przejścia z ludźmi. Gdy szedł sam wiedział co robić. Z ludźmi było już dużo trudniej. Nie zawsze wysokiej rangi oficerowie Armii Polskiej chcieli słuchać się górala z Krzeptówek. Popularny „Ujek” miał jednak metody, by podczas przejść jego podopieczni słuchali się zaleceń kuriera. Kiedyś jeden z pułkowników nie słuchał go i pokaleczył nogi o lód i chciał odpocząć. Wtedy „Ujek” nie pozwolił na to, poszli dalej a kurier powiedział nieposłusznemu oficerowi o tym jak należy chodzić po górach. Od tego momentu miał posłuch. Jak wynika z zestawień najstarszym w grupie kurierów tatrzańskich był Stanisław Łaś rocznik 1895, który w czasie początków kurierskiej służby i wybuchu wojny miał skończone 44 lata.

Kurierzy walczyli na szlaku o wolność Polski. Wielu z nich było ideowcami, walczyli dla Polski, przeciwko okupantowi, i to im absolutnie wystarczało. Nie pytali nieraz o nic. Szli do służby z wysokim morale i przekonaniem, że ich praca kurierska pomoże Polsce odzyskać wolność. Nieraz ich młodzieńczy zapał, entuzjazm nie sprzyjał zasadom konspiracji. Wielu z nich poświęciło życie i zginęło na szlaku kurierskim, lub jako łącznicy. Alfons Filar w książce „Opowieści kurierów tatrzańskich” wymienia aż 19 nazwisk osób, które zostały przez Niemców schwytane na kurierskim szlaku, bądź działały w organizacji przerzutów kurierskich. Należeli do nich: świetna narciarka, Helena Marusarzówna, która wpadła podczas przekraczania granicy węgiersko-słowackiej. Słowacka policja przekazała ją w ręce gestapo. Piękna Helena, bita i torturowana, nie wydała nikogo i została rozstrzelana w Pogórskiej Woli koło Tarnowa w dniu 12 września 1941 r. Feliks Klaper wpadł w ręce gestapo, ale podobnie jak Helena nie wydał podczas śledztwa nikogo, wykorzystał nieuwagę przesłuchujących go gestapowców i wyskoczył przez okno. Niestety ucieczka nie była udana i dosięgły go kule prześladowców. Bronisław Przybylski ujęty został podczas jednego z przejść w Tatrach, zawieziono go do katowni Podhala w willi „Palace”, torturowano, bito, ale dzielny kurier nie wydał nikogo i ostatecznie trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie poniósł śmierć. W podobnych okolicznościach zginął Andrzej Krzyściak i Franciszek Frączysty. Kurierzy ginęli także podczas przejść w Beskidach i tak Wilhelm Zyzda, ps. „Żętyca”, działał na terenie Sądecczyzny, w jego domu był punkt kontaktowy. Został aresztowany przez gestapo i rozstrzelany w Nowym Sączu w 1944 roku. Jerzy Pracki, kurier z Warszawy, zginął podczas jednego z przejść kurierskich w okolicach Piwnicznej w 1942 roku. Konstanty Klemens Gucwa ps. „Góral” został zastrzelony przez słowacką straż graniczną w okolicach Koszyc zimą 1941 roku. Takie przykłady można by mnożyć i mnożyć.

Według ustaleń honorowego obywatela Miasta Zakopanego, w czasie wojny kuriera i łącznika, dra Wincentego Galicy na trasie przez Tatry udokumentowaną służbę kurierów (tzw. kurierów tatrzańskich) pełniły następujące osoby (imię, nazwisko i data urodzenia), lista obejmuje 37 kurierów (w tym 5 kobiet, lista jest wywieszona w formie tablicy przy Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem):

Jan Bobowski 1917, Wacław Felczak 1916, Józef Fitrzyk 1905, Andrzej Frączysty 1900, Gustaw Frączysty 1913, Stanisław Frączysty 1917, Wincenty Galica 1916, Jan Gąsienica-Kręty 1916, Władysław Gąsienica-Roj 1917, J. Eugeniusz Gąsienica-Sieczka 1907, Józef Gąsienica-Zuzaniak 1912, Krystyna Giżycka 1916, Maria Hulewicz, Stanisław Karpiel 1913, Filip Feliks Klaper 1904, Józef Krzeptowski 1904, Andrzej Krzysiak 1919, Jan Kula 1922, Stanisław Kula 1920, Ludwika Leśniak, Stanisław Łaś 1895, Jan Łożański 1916, Jan Maruszarz 1912, Stanisław Marusarz 1913, Helena Marusarzówna 1918, Wanda Modlibowska 1909, Stanisław Motyka 1906, Andrzej Podczerwiński 1908, Ludwik Polakiewicz 1910, Bronisław Przybylski, Franciszek Roman 1914, Zbigniew Ryś 1914, Rudolf Samardak 1914, Włodzimierz Szyc 1916, Aleksander Wróblewski, Czesław Wrześniak 1914, Stanisław Wrześniak 1912. (Nie są tu podani kurierzy działający na trasach pozatatrzańskich, Pieninach, Beskidach, Bieszczadach). Należy tę listę uzupełnić w formie tylko drobnej korekty.

Bronisław Czech – znany narciarz i olimpijczyk, także pełnił służbę kurierską tylko poza Tatrami i bardzo krótko, bo tylko do wiosny 1940 r. kiedy został aresztowany. Także publikacje Alfonsa Filara wymieniają nazwiska kurierów i łączników, które znacznie wykraczają poza listę kurierów tatrzańskich Galicy. Ostateczna więc lista kurierów tatrzańskich i łączników na trasie Zakopane – Budapeszt wymaga dopiero opracowania w oparciu o dokumenty historyczne polskie (IPN), słowackie i węgierskie.

Trasy kurierskie w Tatrach obejmowały Tatry Zachodnie (głównie) i Tatry Wysokie. Spójrzmy teraz na przebieg tras kurierskich. Ich przebieg jako pierwszy podał w swojej książce Alfons Filar „Opowieści kurierów tatrzańskich”. Jozef Krzeptowski i kurierzy zakopiańscy często używali przejścia przez Tomanową Przełęcz (1686 m), głównie zimą z racji tego, że przełęcz jest najniższym obniżeniem grani Tatr w rejonie Zakopanego, jest stosunkowo łatwa i można ją pokonać na nartach. Przejście zaczynało się wieczorem w Kirach, potem kurier szedł dziką ścieżką trawersując Kościeliskie Kopki. Nie mógł iść dnem doliny Kościeliskiej gdyż była przez Niemców patrolowana. Potem schodził na Halę Pisaną, a po 20 minutach marszu wchodził w Dolinę Tomanową i z niej na przełęcz. Schodził z niej następnie do Doliny Tomanowej Liptowskiej, to już była Słowacja. Schodził nią aż do Polany pod Jaworem. Tam stały szałasy, gdzie można było odpocząć i wieczorem znowu iść dalej do miejscowości Podbanske i do Trzech Studniczek. Stamtąd do drogi do Szczyrbskiego Jeziora, gdzie w umówionym miejscu słowacki kierowca odbierał kuriera i wiózł go aż w pobliże granicy z Węgrami do miejscowości Poloma, do nocleharni Antala (nocleg). Wczesnym rankiem kurier przekraczał granicę słowacko-węgierską i kierował się do miejscowości Rożniawa, gdzie z dworca kolejowego pociągiem dostawał się do Budapesztu na ulicę Donati 12, do Bazy „Romek”. Trasy w tatrach Zachodnich obejmowały także inne możliwości. Kurierzy przechodzili także przez Pyszniańską Przełęcz (1788 m) z Pysznej, z zejściem do Doliny Kamienistej i miejscowości Podbanske. Używali też przejścia z Zakopanego na Przełęcz Kondracką, Kopę Kondracką z zejściem do wielkiej Doliny Cichej. Na mapie Filara jest także zaznaczone przejście przez Przełęcz Gładką w Tatrach Wysokich.

Życiorysy 11 kurierów tatrzańskich. Do pozostałych danych na razie brak.

Józef Krzeptowski – ps. „Józek”, nazywany był „królem kurierów tatrzańskich”, dokonał ok. 58 przejść kurierskich na trasie Zakopane – Budapeszt przez Tatry. Urodził się 9 kwietnia 1904 r. w Zakopanem, mieszkał w drewnianym domu na Krzeptówkach (wtedy Krzeptówki należały do Kościeliska). Był także przewodnikiem tatrzańskim, ratownikiem TOPR (od roku 1934, choć rok wcześniej wziął udział w trudnej akcji ratunkowej na Galerii Gankowej). W latach 1934-1938 utrzymywał łączność z przebywającym na terenie Czechosłowacji Wincentym Witosem i przeprowadzał działaczy Stronnictwa Ludowego przez Tatry. W czasie wojny był kurierem bazy „Romek” w Budapeszcie i niemal miesiąc w miesiąc pokonywał Tatry z ludźmi, przenosząc pieniądze, broń, a także pocztę dla ruchu oporu. Niemiecki okupant wyznaczył wysoką nagrodę za jego schwytanie. Przebywał na Węgrzech do 1944, potem ukrywał się w Tatrach, a w 1945 r. aresztowany przez NKWD został wywieziony na Syberię, gdzie przebywał przez 3 lata. Po powrocie z zesłania wrócił do przewodnickiego fachu. Opowiadał o kurierskich losach Wojciechowi Adamieckiemu do książki „Taniec z nożami”, Alfonsowi Filarowi do „opowieści kurierów tatrzańskich”. Zmarł 13 kwietnia 1971 r. i został pochowany na Pęksowym Brzyzku.

Stanisław Marusarz – ps. „Staszek”, legenda polskiego narciarstwa, wicemistrz świata w skokach narciarskich był także kurierem tatrzańskim. Urodził się 18 czerwca 1913 r. w Zakopanem, jako syn Heleny i Jana. Od małego zdradzał talent w kierunku sportu, został zawodnikiem klubu SN PTT. 21-razy zdobył tytuł mistrza Polski w narciarstwie. W czasie II wojny światowej został kurierem tatrzańskim. Po raz pierwszy został schwytany na Słowacji w 1940 roku w rejonie Szczyrbskiego Jeziora. Wykorzystał nieuwagę przesłuchujących go Słowaków, skoczył w podwójne, duże okno, przebijając podwójne szyby i wymknął się z pułapki. Drugi raz wpadł podczas przejścia z żoną w rejonie rzeki Hornad, trafił do więzień w Preszowie, Muszynie, zakopiańskiego „Palace”, a wreszcie do celi śmierci w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Tam więźniowie czekali na rozstrzelanie. Marusarz od początku myślał o ucieczce i jako jeden z niewielu zdołał uciec z tego doskonale strzeżonego więzienia w dniu 2 lipca 1940 roku. Ta brawurowa ucieczka przeszła już do legendy kurierów tatrzańskich. Potem Marusarz trafił na Węgry, szkolił tamtejszych narciarzy i zaprojektował dla nich dwie skocznie narciarskie, potem już po wyzwoleniu wrócił do kraju i trafił do Karpacza. Po wojnie startował jeszcze dwa razy na zimowych igrzyskach: 1948 – St. Moritz i 1952 – Oslo. 21-razy był mistrzem Polski w narciarstwie. Zmarł 29 października 1993 r. przemawiając nad grobem swojego przyjaciela z kurierskich czasów, prof. Wacława Felczaka. Kurier żegnał kuriera i podczas mowy pożegnalnej pękło mu serce.

Jan Marusarz – „Jano”, podobnie jak młodszy o rok Stanisław Jan Marusarz był znanym narciarzem, choć nie był talentem na miarę Staszka. Był zawodnikiem klubu SN PTT. Specjalizował się w kombinacji norweskiej, skokach narciarskich i biegach sztafetowych, był więc bardzo wszechstronnym zawodnikiem i uczestniczył w Mistrzostwach Świata FIS w 1939 w Zakopanem. Zdobył wcześniej Mistrzostwo Węgier (1933) w narciarstwie i był zwycięzcą Pucharu Czarnohorskiego (1936) w Worochcie. Po wybuchu wojny ruszył na kurierski szlak. Po wojnie trafił do Kanady. Jan Marusarz przeżył 78 lat. Prochy Jana Marusarza – skoczka, uczestnika mistrzostw świata, zawodnika SN PTT, zostały rozsypane przez syna Marii Marusarz na skoczni w Vancouver w Kanadzie, gdzie w 2010 r. odbędą się zimowe igrzyska olimpijskie. Można powiedzieć, że prochy dawnego mistrza spoczęły w miejscu, które szczególnie ukochał – na skoczni narciarskiej.

Helena Marusarzówna – świetna międzywojenna narciarka, alpejka, 9-krotna mistrzyni Polski w narciarstwie alpejskim, młodsza siostra Stanisława i Jana, urodziła się 17 stycznia 1918 roku w Zakopanem. Pochodziła z biednej rodziny góralskiej, sport był szansą na wyrwanie się w lepszy świat i Helena swoją szansę wykorzystała. Zapisała się do klubu SN PTT. Dostała pierwsze, zawodnicze, drewniane narty. W latach 30. Była praktycznie niepokonana na trasach alpejskich. Po rozpoczęciu II wojny światowej, podobnie jak Stanisław i Jan, ruszyła na kurierskie szlaki. Dokonała prawdopodobnie zaledwie kilku przejść do Budapesztu, bo w marcu 19140 roku wpadła podczas przekraczania granicy węgiersko-słowackiej. Została przekazana do zakopiańskiego gestapo, była też więziona w Muszynie, Tarnowie, Nowym Sączu oraz na Montelupich w Krakowie. Wielokrotnie przesłuchiwana, bita i torturowana nie wydała żadnego ze swoich współtowarzyszy. Za nieprzejednanie wrogą postawę wobec III Rzeszy została skazana na karę śmierci i rozstrzelana w Pogórskiej Woli koło Tarnowa w 1941 r. została upamiętniona w nazwach ulic, szkół i zawodów jej imienia. W latach 1946–1994 w Zakopanem rozgrywany był Memoriał im. Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny w narciarstwie klasycznym i alpejskim. Zawody były objęte patronatem FIS. Jej imię noszą ulice 20 polskich miastach: Krakowie, Bydgoszczy, Zakopanem, Tarnowie, Nowym Sączu, Rzeszowie, Żarach,  Gdańsku, Słupsku, Jastrzębiu-Zdroju, Łodzi, Radomiu, Lęborku, Otwocku, Rybniku, Krapkowicach (woj. opolskie), Jaworznie (woj. śląskie), Świdnicy (woj. dolnośląskie)] i Bełchatowie raz kilka szkół w Polsce, między innymi szkoła w Szczyrku, Pogórskiej Woli, Zębie, Woli Rzędzińskiej, Otwocku, Dusznikach Zdroju i w Warszawie. Organizowane są rajdy kurierskie jej szlakami i pozostałych kurierów tatrzańskich.

Stanisław Frączysty – ps. „Staszek”, „Sokół”, kurier z Chochołowa, który w październiku 1941 r. przeprowadził z Budapesztu do okupowanego kraju przedwojennego Marszałka i Wodza Sił Zbrojnych Edwarda Rydza – Śmigłego. Urodził się 5 lutego 1917 roku w Chochołowie i był góralem z pochodzenia. Już przed wybuchem II wojny światowej włączył się z braćmi w organizowanie podwalin do przyszłego ruchu oporu na Podhalu (Dywersja Pozafrontowa), a po rozpoczęciu wojny odbył szkolenie kurierskie i został kurierem tatrzańskim. Działał w latach 1940-1942. W struktury ruchu kurierskiego włączyli się także jego bracia: Franciszek (1899 – 1942)był członkiem Dywersji Pozafrontowej i kurierem ZWZ, a zginął w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Gustaw (1913 – 1945) także był członkiem Dywersji Pozafrontowej i kurierem, następnie żołnierzem Brygady Karpackiej. Wziął udział w bitwach pod Tobrukiem i Monte Cassino, a zginął pod koniec w walkach pod Bolonią. Stanisław opuścił okupowany kraj wiosną 1940 i trafił do bazy „Romek” w Budapeszcie. Po przeszkoleniu zaprzysiężony ruszył na kurierski szlak i chodził mniej więcej dwa razy w miesiącu. Najpierw przez Tatry Zachodnie, potem przekraczał granicę słowacką w okolicach Twardoszyna (korzystał chętnie z usług słowackich kierowców) przez Głodówkę i Suchą Górę. Jak podają źródła najpierw przenosił do kraju pieniądze, później przez chwilę broń, ulotki a także korespondencję ZWZ. Przeprowadzał także przez „zieloną granicę” ludzi, między innymi dwóch lotników brytyjskich. Podjął współpracę także z grupą dawnych piłsudczyków, którzy zaproponowali mu przeprowadzenie do kraju ważnej osoby, „pana profesora” jesienią 1941 roku. Rozpoznał w nim bez trudu dawnego marszałka Polski, Edwarda Rydza-Śmigłego. Wyruszyli na szlak 25 października 1941 roku. Przejście trwało dwa dni. Potem Frączysty wpadł w ręce niemieckie w dniu 18 lutego 1942 roku w rejonie Chochołowa, ale zdołał zbiec. Został jednak aresztowany kilka dni później. Był przesłuchiwany i bity w „Palace”, potem został przewieziony do Krakowa i do Auschwitz (26 marca 1942 r.). Potem wywieziony z obozu, trafił do kolejnego obozu hitlerowskiego – w Buchenwaldzie. Odznaczony wieloma odznaczeniami za służbę kurierską. Zmarł 7 lutego 2009 roku.

Jan Łożański – ps. „Orzeł”, „Bokser”, nazywano go także „orłem z Budapesztu”, był jednym z najbardziej zasłużonych kurierów z Sanoka i ziemi sanockiej. Kontaktował się także z kurierami tatrzańskimi i znał między innymi dobrze Stanisława Marusarza. Urodził się 4 lutego 1912 roku w Zarszynie. W początkowym okresie II wojny światowej, w grudniu 1939 r. przedostał się do Budapesztu. Został zaprzysiężony na kuriera wiosną 19140 r. Początkowo szedł do okupowanej Polski przez Tatry, później 45 razy przemierzał trasę „Jaga” (przez Beskid Niski), przenosząc m.in. dokumenty, broń, pieniądze oraz niekiedy przeprowadzał ludzi. Potem już chodził tylko przez Beskid trasą, która dzisiaj jest szlakiem dla turystów. Jako kurier pracował do 1945 r., a dwa razy był aresztowany przez gestapo, ale udało mu się szczęśliwie zbiec. Cztery razy był zatrzymywany przez kontrwywiad węgierski, ale Węgrzy zawsze puszczali go wolno. Przeprowadzał przez „zieloną granicę” gen. Rostworowskiego i oficerów jego sztabu. Zawiłe losy jego życia zaprowadziły go do więzienia we Wronkach, zmarł w 1990 r. w Sanoku, a na jego grobie umieszczono wymowny napis, cytat z wypowiedzi Piłsudskiego o treści: Są ludzie i czyny ludzkie tak silne i tak potężne, że śmierć przezwyciężają, że żyją i obcują na zawsze między nami (inicjatorem tego upamiętnienia był przyjaciel J. Łożańskiego i także kurier podczas wojny). Wydano wspomnienia Jana Łożańskiego, Orzeł z Budapesztu.

Władysław Gąsienica-Roj – kurier tatrzański i ratownik górski z Zakopanego urodził się 18 czerwca 1917 roku. Przed wojną był zawodnikiem kadry narodowej i narciarstwo uprawiał do 1952 r. Umiejętności w posługiwaniu się nartami oraz świetna kondycja pomogły mu w zostaniu kurierem tatrzańskim (1940). W latach 1940-42 wielokrotnie przechodził trasę przez Tatry do Zakopanego i z powrotem. W 1942 był przewodnikiem na granicy węgiersko-jugosłowiańskiej dla Polaków udających się potajemnie do polskiego wojska na zachodzie. W 1942-43 znowu był kurierem na trasie z Budapesztu do Zakopanego, po czym ukrywał się w Budapeszcie i w maju 1945 wrócił do Zakopanego. Po wojnie był ratownikiem GOPR, brał udział w licznych akcjach ratowniczych. Zmarł 7 maja 1991 roku.

Jan Bobowski – wnuk słynnego przewodnika Klimka urodził się 17 października 1917 roku w Zakopanem. Tak jak wielu kurierów w okresie międzywojennym był zawodnikiem narciarskim i reprezentował Polskę na Mistrzostwach Świata FIS w narciarstwie 1939 w Zakopanem. Brał udział w kombinacji norweskiej. Po wybuchu wojny przeszedł szkolenie i został kurierem tatrzańskim. Wielokrotnie pokonał przez Tatry i tereny Spisza trasę Zakopane – Budapeszt, a opis jego wojennej służby znalazł się w książce A. Filara, Opowieści kurierów tatrzańskich. Za swoją służbę został odznaczony, zmarł 9 marca 1970 r. w Zakopanem.

Roman Stramka – ten po wojnie związany z Zakopanem kurier pochodził z Ptaszkowej na Sądecczyźnie. Tam się urodził 13 lipca 1916 roku. W czasie II wojny światowej rozpoczął on przejścia kurierskie przez Beskidy. Krążą do dzisiaj legendy o jego licznych przejściach, przygodach na kurierskich szlaku i ucieczkach z hitlerowskich więzień. 69 razy pokonał trasę Nowy Sącz – Budapeszt – Belgrad. W swojej działalności kontaktował się także z kurierami z Podhala. Na Węgry przeprowadził Stanisława Mikołajczyka. Pięciokrotnie był przez hitlerowców aresztowany, ale za każdym razem potrafił się wyrwać Niemcom. Po wojnie inwigilowany przez UB wyjechał do Zakopanego, uprawiał wyczynowo narciarstwo, a także kajakarstwo, w 1953 r. zdobył wicemistrzostwo Polski w biegu na 53 km. Należał z pewnością do najbardziej brawurowych postaci kurierskiego szlaku. Do Nowego Sącza powrócił ok. 1954 r. Zmarł 1 września 1965 roku w Nowym Sączu. Tak Go opisano: – „Promieniujący wręcz bezustannie setkami pomysłów i wyczynami, ogromnie impulsywny i szybki w decyzji, czynił najczęściej to, co nie dyktował rozum czy sumienie, lecz instynkt. Działał tak szybko i odruchowo, że najczęściej czyn jego wyprzedzał wszelka możliwość najkrótszej choćby koncentracji umysłu dla obliczenia szans i sensu tego co miało zaistnieć” (Jan Bieniek). Taki był… i tak zginął. W wypadku motocyklowym: nagle i niespodziewanie.

Wincenty Galica – ten uczestnik kampanii wrześniowej, łączni i kurier tatrzański urodził się w Zakopanem dnia 29 października 1916 roku. Po rozpoczęciu wojny został łącznikiem i kurierem tatrzańskim (lata 1940-41). W tym samym, 1941 roku, został aresztowany przez gestapo. Galica był bity i torturowany w zakopiańskim „Palace”, a następnie trafił do obozu koncentracyjnego w Auschwitz i do kolejnych dwóch obozów koncentracyjnych. Po wojnie działał w Związku Podhalan, doprowadził także do powstania Muzeum Męczeństwa Palace Katownia Podhala w roku 1993. Był przez lata honorowym kustoszem tej placówki. Został honorowym obywatelem miasta Zakopanego. Zmarł 21 maja 2010 roku w Zakopanem.

Franciszek Roman – był kurierem ZWZ, aresztowany trafił do Auschwitz, skąd udało mu się zbiec.

Powojenne losy kurierów były różne.

Niektórzy z nich zmuszeni byli uciekać z Podhala, ścigani przez nową władzę ludową i nękani przez NKWD, jako żołnierze poakowskiego podziemia. I tak Stanisław Marusarz – legendarny narciarz i kurier, musiał uciekać z Zakopanego aż na Ziemie Odzyskane do Karpacza. Niektórzy kurierzy trafili do ubeckich bądź sowieckich więzień, jak choćby Józef Krzeptowski, który wywieziony pociągiem z Zakopanego trafił do łagru sowieckiego we wsi Bajdejowka w górach Ałtaju, na pograniczu ZSRR i Chin. Przebywał tam trzy lata. Część kurierów trafiła do pracy w sporcie, jako trenerzy narciarstwa, ratownicy górscy TOPR i GOPR, instruktorzy narciarstwa i znani sportowcy. Cześć z nich imała się różnych robót, by przetrwać w peerelowskiej rzeczywistości. O swojej działalności w górach w czasie wojny mówili bardzo rzadko i niechętnie. Zwłaszcza w latach stalinowskich represji. Bali się kolejnej dekonspiracji i przykrości ze strony nowego systemu. Niektórych inwigilowało UB, zachęcając do współpracy bądź wręcz zastraszając. W zdecydowanej większości zachowali się przyzwoicie. O ich poświęceniu dla wolności Polski długo nie wolno było ani mówić, ani pisać. Pierwszym, który opisał dzieje kilku z nich był Alfons Filar. Jego książka „Opowieści kurierów tatrzańskich” a potem „Śladami kurierów tatrzańskich” cieszyły się sporym zainteresowaniem, ale też innych opracowań nie było. Losy kurierów opisano w kilku książkach, dokumentach filmowych, artykułach naukowych i popularnonaukowych. Wciąż jednak brakuje jednego dzieła, które pokazałoby ich poświęcenie na kurierskim szlaku Budapeszt – Zakopane – Budapeszt.

Pamięć o nich trwa nadal. W przygotowaniu jest Pomnik Kurierów Tatrzańskich. Powstają filmy, audycje radiowe i filmy edukacyjne o kurierach tatrzańskich. W ostatnim okresie powstały filmy o Józefie Krzeptowskim, Stanisławie Marusarzu i Bronisławie Czechu, nie ma jednak filmu, czy też książki, które podsumowałby w pełni działalność wszystkich kurierów odcinka „Teresa”. Może czas to zmienić…

Najważniejsza literatura:

Alfons Filar, Opowieści kurierów tatrzańskich, wyd. trzecie, Warszawa 1973, Alfons Filar, Śladami kurierów tatrzańskich, Bohaterowie zielonych granic. Laury na śniegu, Opowieść o Bronisławie Czechu i Helenie Marusarzównie (Wa.1974, 1978 i 1982, również współpraca z M. Leyko), Za pasem broń. Z dziejów ruchu oporu na Podhalu (Wa.1980 i 1983), wreszcie U podnóża Tatr 1939-1945. Podhale i Sądecczyzna w walce z okupantem (Warszawa 1985). Wojciech Adamiecki, Taniec z nożami, Warszawa 1976, Henryk Jost, Zakopane czasu okupacji, 1989, wywiady własne ze Stanisławem Frączystym, kurierem z Chochołowa, 1994.

Opr. Wojciech Szatkowski / Muzeum Tatrzańskie

 

Wystawa plenerowa „Kurierzy tatrzańscy” prezentowana jest w ogrodzie willi Oksza (wcześniej w ogrodzie Galerii Kobierców Wschodnich na Kozińcu w Zakopanem). Powstała jako część projektu „Szlakiem kurierów tatrzańskich” w ramach współpracy Muzeum Tatrzańskiego z Grupą Historyczną “Zgrupowanie Radosław”.

logotypy: Zgrupowanie Radosław, Prezydent RP, IPN, Archiwa Państwowe, Lengyel Intezet, Muzeum Tatrzańskie, Lotto, W Sieci Historii

Wpisz szukane wyrażenie