Co nowego w muzeum?

Tajemnicze Tatry, część 39 Dolina Białego – sztolnia uranowa, Żeromski, wodospady i Sarnia Skałka…

Tajemnicze Tatry, część 39 Dolina Białego – sztolnia uranowa, Żeromski, wodospady i Sarnia Skałka…

W dzisiejszym odcinku „Tajemnic Tatr” Muzeum Tatrzańskie zaprasza na krótką wycieczkę – ba – spacer, po niezwykle malowniczej Dolinie Białego. Nasze kroki kierują się także w stronę tajemniczych miejsc tej doliny: uranowej sztolni z lat pięćdziesiątych XX wieku, ścieżki przyrodniczej, okolicznych szczytów i historii z nimi związanych.

Piękna to dolina, warta 5 km spaceru z centrum Zakopanego. Jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich, Stefan Żeromski, tak pisał o tym miejscu w roku 1892: -„Zazwyczaj chodzę do doliny Białego (…), leżę sobie tam w podścielisku pysznych mchów i całych zarośli liści borówek” (Józef Nyka, Tatry Polskie przewodnik, Warszawa 1988, s. 65).

Pewne wprowadzenie należy się czytelnikom muzealnego FB i strony www. Mała dolinka kusi urokiem szemrzącego potoku, małych bramek skalnych i ciekawych wapiennych turniczek, które otaczają ją z prawej i lewej strony. Tak samo wielki znawca piękna Tatr, Tadeusz Zwoliński pisał, że dolina ta należy do jego – najulubieńszych przechadzek. Dojście do doliny z centrum Zakopanego ulicą Do Białego i dalej aż do jej wylotu. Doliną prowadzi szlak dydaktyczny TPN poświęcony pamięci wielkiego miłośnika ochrony tatrzańskiej przyrody prof. Stanisława Sokołowskiego (1865-1942). Droga wprowadza w skalisty jar, wąwóz, który u stóp tzw. Kazalnicy mocno ścieśnia się. Dnem doliny płynie potok. W dawnych czasach prowadzono tu wypas owiec, a na Polanie Białego znajdowały się szałasy pasterskie.

Dolina Białego, góralska nazwa Do Białego, wchodzi pomiędzy masyw Krokwi (1378 m), na której północnych stokach znajduje się największa skocznia narciarska w Polsce oraz Sarnią Skałkę (1377 m). Jest typową dolinką reglową, która kończy się w paśmie regla górnego. Według ładnej, góralskiej legendy Bartłomiej Obrochta – przewodnik tatrzański I klasy i świetny skrzypek miał tutaj grywać na skrzypcach słynnemu zakopiańskiemu zbójnikowi, Wojciechowi Mateji. Dolina ma 2,2 km długości, na jej zboczach ocalały od wycięcia dolnoreglowe lasy bukowo-jodłowe, ponoć jedne z najładniejszych w całych Tatrach. Doliną zachwycał się Stefan Żeromski, uważając ją za jeden z najładniejszych spacerów blisko Zakopanego. Żeromski do 1921 r. sporo czasu spędzał w najwyższych górach Polski, głównie dla poratowania zdrowia. A ulubioną doliną autora „Popiołów” i twórcy Rzeczpospolitej Zakopiańskiej była jednak nie Dolina Białego, lecz Kościeliska.

Autorzy dawnych przewodników po Tatrach zachwycali się tą doliną. Jak wszyscy turyści zresztą. A więc:

Mieczysław Świerz w swym przewodniku z 1923 roku opisuje sposób dojścia z centrum Zakopanego do wylotu Doliny Białego, zarówno z Krupówek, jak i z Małego Żywczańskiego, a oto fragment jego opisu: – „Na zachód od Dol. Bystrej położona – Dol. Białego (Potoku) przedstawia jeden z najwdzięczniejszych pobliskich spacerów z Zakopanego. Jest to uroczy, prawdziwie romantyczny jar, którego potok, przebijający się przez zapory progów wapiennych, tworzy piękne kaskady i baseny (…) Tuż poza mostkiem zwracamy się w lewo (ku płd.), drogą prowadzącą wąskiem dnem doliny wśród romantycznego otoczenia skalnego, ponad pieniącym się potokiem (najpiękniejsza część doliny) poczem, przeszedłszy popod przepaścistemi skałami „Kazalnicy” na prawy brzeg potoku, łączymy się wkrótce ze ścieżką, schodzącą od wspomnianej powyżej turni. Idąc  dalej łagodnie pod górę wśród świerków, buków i jarzębiny, przekraczamy po pewnym czasie potok ponownie na lewy brzeg i zmieniwszy kierunek na płd. – zach. Dochodzimy niebawem wśród pięknego otoczenia skalnego do urwistej turniczki u spływu dwu strumieni, gdzie dolina rozgałęzia się na dwie odnogi (od ujścia 35 min.)” (M. Świerz, Przewodnik po Tatrach Polskich i Zakopanem, Zakopane 1923, s. 93-94).

Tadeusz Zwoliński pisał: – „Dolina Białego. Ograniczona od W. Krokwią (1382) od Z. reglem zw. Spaleniec Wielki (1530), podchodzi od Pd. Pod Zameczki, Wrótka (1581) i wschodnią grań Giewontu. Dnem doliny płynie wśród fantastycznych turniczek Biały Potok, od którego bierze ona swoją nazwę, tworzący w wapiennym jarze, ocienionym bukowemi  i smrekowemi lasami , nader malownicze kaskady. Dolina Białego, leżąca najbliżej Zakopanego, jest jedną z najulubieńszych przechadzek” (T. Zwoliński, Przewodnik po Tatrach i Zakopanem, Zakopane1937, s. 88.).

Jako swoistą ciekawostkę dodamy uwagi Zwolińskiego na temat zachowania się w górach. Mimo upływu już ponad osiemdziesięciu lat od ich napisania, nadal nie straciły nic ze swojej aktualności: – „Na wycieczce powinno się chodzić dość wolno, lecz wytrwale, co jakiś czas robić krótkie, choćby jednominutowe przystanki, zwłaszcza przy wychodzeniu na strome wyniosłości, przyczem nigdy nie siadać, lecz stać, oddychając głęboko nosem (nie ustami). Na dłuższych przystankach siedząc, nogi trzymać wyciągnięte; podczas wiatru, lub gdy się jest trochę spoconym, pozapinać się, okryć lub wdziać nawet ciepłe okrycie. Na dłuższe odpoczynki wybierać miejsca najpiękniejsze, stanowiące cel wycieczki, np. brzeg jeziora, szczyt, przełęcz. Orjentacja na szlakach tatrzańskich powszechnie uczęszczanych jest ułatwiona barwnemi znakami, malowanemi na przydrożnych drzewach, kamieniach itp., zawsze jednak trzeba kierować się mapą. Projektując wycieczki, obliczać się też trzeba ze swemi siłami i umiejętnością chodzenia po górach (…) Chodzić należy ostrożnie, by nie strącać kamieni, które mogłyby zranić a nawet zabić idących niżej towarzyszy lub innych turystów. Zrzucanie kamieni ze szczytów dla zabawki – jest po prostu zbrodniczą lekkomyślnością, bo przy dzisiejszym rozwoju turystyki, nie można nigdy przewidzieć, czy daną „przepaścią nie wspina się jaki taternik. Jest to zresztą niekulturalnem niszczeniem przyrody, płoszeniem zwierzyny (kozic) i i zakłócaniem majestatycznej ciszy gór. Należy wreszcie  pamiętać o tem, by w miejscach popasów nie zrzucać brudnych papierów, potłuczonych flaszek, puszek od konserw itp. (…) Niszczenie, łamanie, wyrywanie roślin i drzew, deptanie po młodych sadzonkach leśnych, zrywanie lub kupowanie od górali chronionych ustawą szarotek, rycie nazwisk na skałach i ścianach schronisk, niszczenie ścieżek, znaków itp., strzelanie i wrzaski – zaliczyć należy do karygodnych objawów zupełnego braku kultury, poczucia piękna i poszanowania cudzej własności, a wybryki takie karcić powinien każdy miłośnik gór i turysta” ( T. Zwoliński, Przewodnik…, s.42-43).

Nic dodać, nic ująć. Porady poradami, ale szybko wracamy do trasy naszego spaceru.

Po wejściu do dolinki, opłaceniu biletu wstępu, niestromą ścieżką kierujemy się w głąb tego miejsca, mijając piękny potok po naszej lewej ręce, który przewija się wśród skałek i wąskiego jaru doliny. Wyżej teren się rozszerza. Dochodzimy do miejsca, gdzie widać zakratowany otwór. To słynna sztolnia uranowa w Dolinie Białego.

Sztolnie uranowe to jedno z najciekawszych miejsc tej doliny. Tam kierujemy teraz swoje kroki.

Jedną z największych ciekawostek tej doliny są dwie nieduże sztolnie uranowe, obecnie zamknięte, a pamiętające czasy lat 50. XX wieku, wykute przez górników, którzy pracowali tu przez kilka lat. Według uzyskanych danych wydobycie rudy uranu było prowadzone na terenie Doliny Białego w latach 1950-1955. Badania i wydobycie prowadzone były prawdopodobnie przez naukowców z ZSRR w okresie zimnej wojny i wyścigu zbrojeń pomiędzy państwami zachodnimi a Związkiem Sowieckim. Uran pozyskany w Tatrach miał służyć produkcji broni jądrowej. Urobek z kopalni był wywożony wozami zaprzężonymi w konie. Przy sztolni, według uzyskanych danych, stały dwa baraki. Najpewniej dla pracujących tu górników. Oczywiście prace nad wydobyciem urany wymagały ścisłej tajemnicy. Dlatego Dolina Białego w latach 50. była strzeżona i niedostępna dla turystów. Obydwie sztolnie znajdują się we wschodnich stokach Doliny Białego. Do otworu wejściowego jednej z nich (dolnej) dotrzemy w około piętnaście – dwadzieścia minut od wylotu doliny. Otwór jest niedostępny i zagrodzony drewnianą kratą o wysokości około dwóch metrów. Podobnie wejście do górnej sztolni uranowej jest zagrodzone. Raz tylko na potrzeby programu „Patrol Tatry” tworzonego przez TPN wszedłem z ekipą do sztolni w poszukiwaniu jej tajemnic. Byli tam ze mną Michał „Killer”, poszukiwać różnych artefaktów z lat II wojny światowej, reżyser tego cyklu Michał, Paweł, oraz Jan Wierzejski i Bartek Solik jako ekipa filmowa. Mieliśmy oczywiście zezwolenie Dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego, konieczne do realizacji tego filmu.

Przeszliśmy sztolnię na całej jej długości. Długość korytarzy dolnej sztolni to około 260 metrów, wysokość wydrążonego w litej skale korytarza wynosi maksymalnie ok. 2 metry, ale jest kilka miejsc, gdzie ta wysokość jest niższa (ok. 1.7 – i niżej) i gdzie trzeba mocno schylać głowę, by w coś nie uderzyć. Szerokość korytarzy wynosi 1,5 – 2 m, znajduje się także kilka węższych miejsc. Zaznaczone są na ścianach sztolni czerwone punkty, gdzie prowadzone były wiercenia, są ślady po instalacji elektrycznej, oznaczenia metrowe, strzałki i inne znaki. Dolną sztolnie kończy miejsce, gdzie poziom wody przekracza 30 cm a kilka korytarzy kieruje się w lewo i prawo. Jest tych korytarzy kilka (4). Ponieważ woda w sztolniach może być napromieniowana, dalej nie poszliśmy. Górna sztolnia jest jeszcze bardziej rozbudowana. Wejście do niej prowadzi przez mokry tunel, potem skręcamy w prawo. Górna sztolnia jest prawie dwa razy dłuższa od dolnej, ma ok. 440 metrów długości. Pewne jest, że wydobycia uranu sowieci zaniechali, bo ilość rudy w skałach Doliny Białego okazała się dużo niższa niż oczekiwano. Sowieccy uczeni przenieśli się wtedy na Dolny Śląsk, do Kowar, gdzie kontynuowano eksplorację tamtejszych pokładów uranowych. Tam eksploatacja rud trwała do 1958 roku, a eksploatacja rudy ostatnie zakończyła się w roku 1972.  Nie mieliśmy ze sobą niestety wykrywacza promieniotwórczości (licznika Geigera) więc muszę się oprzeć na artykule o promieniowaniu w obydwu sztolniach. A potem wychodzimy ze sztolni.

Przygoda zakończona! Czas na spacer w wyższą partię doliny. Tam się kierujemy.

Ścieżka edukacyjna prowadzi tą doliną. Tajemnice Tatr to także działalność ludzi, na których góry miały widoczny wpływ. Prof. Stanisław Sokołowski był z pewnością jedną z takich osób. Urodził się 19 października 1865 r. w Miłoszowej koło Chrzanowa. W Zakopanem mieszkał w wybudowanej w 1902 roku willi „Ornak”. Od początku swej działalności tatrzańskiej postulował utworzenie Tatrzańskiego Parku Narodowego. Należał do założycieli Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Był autorem licznych, wartościowych publikacji na temat tatrzańskiej przyrody: W obronie lasów, [w:] „Sylwan” 25/1907, Hodowla lasu, 3 wydania, Lwów 1912-1930, W obronie lasów tatrzańskich, [w:] „Rzeczpospolita” 320/1922,Tatry jako Park Narodowy, Kraków 1923, Z krainy regli, [w:] „Wierchy” 1/1923, Budowa roślin drzewiastych, Lwów 1927, Prace biometryczne nad rasami sosny zwyczajnej (Pinus silvestris) na ziemiach Polski, Kraków 1931 i Las tatrzański, Zakopane 1936. W Dolinie Białego został najpierw utworzony rezerwat jego imienia, a postem ścieżka dydaktyczna im. Prof. Stanisława Sokołowskiego.

Wyżej poprzez miejsce, gdzie są piękne, nieduże wodospady, osiągamy czarny szlak ścieżki pod Reglami. Kierujemy się w prawo, na zachód, bo celem wycieczki jest Sarnia Skała. Sarnia Skałka to kolejny ważny szczyt i miejsce w otoczeniu Doliny Białego. Dawniej nazywana była Świnią Skałą, Małą Świnicą lub Świniczką. Pierwszymi, którzy eksplorowali jej stoki byli poszukiwacze skarbów. Pozostało po nich podobno sporo znaków na skałach. Występuje tu ciekawe zjawisko obniżenie wszystkich stref roślinności nawet o 200 metrów, a górna granica lasu schodzi tutaj do 1300 m.n.p.m. Sarnia Skała jest świetnym punktem widokowym na masyw Giewontu, na Zakopane i okoliczne pasma górskie.

Szlak z Doliny Białego prowadzi do ścieżki pod reglami (czarne znaki), stamtąd możemy pójść w stronę Doliny Strążyskiej, a przy okazji zdobyć „Małą Świnicę”, czyli Sarnią Skałkę, bądź podążyć w stronę wschodnią i Kalatówek. Dodatkową atrakcją było spotkanie, po raz pierwszy w tym sezonie, z lilią złotogłów, miłosną górską, starcem gajowym i innymi tatrzańskimi roślinami. To już jednak latem. W ostatnim czasie mieliśmy dużo deszczy w Tatrach. Spowodowało to wybuch zielonego koloru w bukowych lasach, świerkowych i korzystajmy z tej bujnej zieleni zanim w naszych górach podczas czerwcowych spacerów.

Wszak najważniejsza jest przyroda tych gór. Tego się trzymajmy podczas naszych wędrówek po Tatrach.

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Szatkowski/Muzeum Tatrzańskie

Wpisz szukane wyrażenie